Podcast

Czy opłaca się prowadzić LinkedIna?

W tym odcinku dowiesz się:
  • Jak skutecznie działać na LinkedInie, aby pozyskiwać klientów?
  • Czym jest social selling?
  • Jakie są dobre, a jakie złe praktyki prowadzenia konta?

W dzisiejszym odcinku jest z nami specjalistka od LinkedIna – Martyna, która będzie opowiadała o tym jak skutecznie działać na LinkedInie, aby pozyskiwać klientów? Czym jest social selling? Jakie są dobre, a jakie złe praktyki prowadzenia konta? Zapraszamy do oglądania!

Słuchaj podcastu

tam gdzie Ci najwygodniej

Wersja do czytania

Czy opłaca się prowadzić LinkedIna?

Rozwiń

Bartek: Dzisiaj mamy odcinek specjalny. Pierwszy raz mamy gościa na naszym kanale. Jest z nami Martyna, która jest ekspertem od LinkedIna i jednocześnie prowadzi firmę, która dla nas ten podcast nagrywa. Będziemy dzisiaj rozmawiać o tym jak skutecznie działać na LinkedInie, żeby pozyskiwać klientów. O co chodzi w social selling? Jakie są dobre praktyki, a czego lepiej unikać? Zaczynamy. Cześć Martyna…

Bartek: Dzisiaj mamy odcinek specjalny. Pierwszy raz mamy gościa na naszym kanale. Jest z nami Martyna, która jest ekspertem od LinkedIna i jednocześnie prowadzi firmę, która dla nas ten podcast nagrywa. Będziemy dzisiaj rozmawiać o tym jak skutecznie działać na LinkedInie, żeby pozyskiwać klientów. O co chodzi w social selling? Jakie są dobre praktyki, a czego lepiej unikać? Zaczynamy. Cześć Martyna.

Martyna: Cześć, witaj.

Bartek: Oczywiście, możesz coś dodać od siebie.

Martyna: Powiedziałeś, że jestem ekspertką od LinkedIna, ale ja się postrzegam jako praktyka.

Bartek: W moich oczach jesteś ekspertem.

Martyna: Odkryłam go jakieś dwa lata temu i od tego czasu zaprzyjaźniłam się na nowo, bo profil miałam od wielu lat. Jak u wielu osób w karierze to było takie CV w internecie i dwa lata temu troszkę się zmieniło. Pandemia chyba trochę pomogła i zaczęłam coś faktycznie robić, tworzyć treści.

Bartek: Zauważyłem to. Ja mam profil ponad 10 lat i nie mogę się zaprzyjaźnić do dzisiaj z LinkedInem. Toczymy długie dyskusje na ten temat.

Martyna: Tak, ja Cię motywuje co jakiś czas.

Bartek: Ja na to patrzę z punktu widzenia też trochę właściciela agencji i tego co może pomóc agencja, a czego agencja nie zrobi. I mamy dużo różnych przemyśleń, więc to może być ciekawe, żebyśmy to skonfrontowali ze sobą.

Martyna: Podzielę się, że dzisiaj kolejna osoba, którą motywowałam od kilku miesięcy napisała swego pierwszego posta.

Bartek: My jako agencja na company page wrzucamy teksty, ja je udostępniam, ale nie widzę zwrotu z inwestycji. I tak zakładam, że pewnie gdybym się tam mocno zaangażował – tak jak ty to zrobiłaś, to pewnie byłby zwrot inwestycji w postaci leadów.

Martyna: No to zaraz zobaczysz jak to się robi.

Bartek: Właśnie to mnie bardzo interesuje. Robimy to dla naszych klientów, ale bardziej reklamowo, czyli wykorzystując system reklamowy wizerunkowo. Natomiast bardzo mnie interesuje jak za pomocą tego narzędzia, tej platformy pozyskiwać klientów i przede wszystkim czy LinkinedIn jest dla każdego? Może od tego zacznijmy.

Martyna: Myślę, że tak.

Bartek: Dla fryzjera?

Martyna: Też, bo w tej chwili bardzo łatwo jest stać się jedynym nie nazwę branży, bo to jest za dużo określenie, ale w swojej specjalizacji. Tam jest jeszcze mały ruch. Więc jeżeli ma się produkt taki jak właśnie, fryzjer, fizjoterapeuta, masażysta czy właśnie tak jak wspomniana osoba, o której mówię, która zajmuje się bezpieczeństwem dzieci w podróży, fotelikami samochodowymi – tego typu sprawami ma szansę być pierwszą w tej kategorii na LinkedInie.

Bartek: Raczej pierwsze skojarzenie to jest świat korporacji.

Martyna: Więc, jeżeli szukamy pracy, chcemy ją zmienić albo też chcemy kogoś rekrutować, bo bardzo dużo jest osób z branży HR, rekruterów, headhunterów to oni też tam znajdą dla siebie miejsce. Jak jesteś właścicielem biznesu również.

Bartek: Dzisiaj zależało by mi na tym, żeby się skupić na tej części sprzedażowej, pozyskiwania klientów albo dowożenia do sprzedaży, czyli jakby odciąć ten kawałek HR. Dzisiaj zupełnie nie jest interesujący i zależałoby na tym, żebyśmy się skupili właśnie na tej części związanej ze sprzedażą i pewnie budowaniem marki osobistej.

Martyna: Czyli jak jesteś sprzedawcą albo tak jak ja, jeżeli jesteś właścicielem małego biznesu, to jak to działa?

Bartek: Dokładnie. Jak to zrobić? Jak zacząć? Jakie rzeczy tam publikować i jak się poruszać po tej platformie, jeżeli chodzi o budowanie sieci kontaktów? Tak może właśnie po kolei z perspektywy albo handlowca albo z perspektywy właściciela biznesu.

Martyna: Zaczynając od tego jak LinkedIn dzisiaj wygląda, co tam się dzieje w ogóle jako portal. Wiele osób dalej kojarzy z rekrutacją, CV, z ogłoszeniami o pracę, a tak już nie jest. Jest bardzo podobne do Facebooka, jeśli chodzi o wygląd. Czyli mamy tablicę, na której pojawiają się posty innych osób, mamy możliwość wysyłania wiadomości, wchodzenia w konwersację. No i mamy też możliwość poszerzania swojej sieci kontaktów, więc takie trzy elementy tam widnieją i z tego możemy korzystać. Najtrudniej jest publikować, to może sobie zostawimy na koniec.

Bartek: Zaczynając od początku. Załóżmy, że moi sprzedawcy w agencji, a jest ich dzisiaj dwóch. Chcieliby zacząć pozyskiwać klientów przez LinkedIn. Od czego powinni zacząć?

Martyna: To ja bym ci radziła. Pomóc im trochę z profilem, czyli poprosić grafika o ładne zdjęcie. Nie jest to zdjęcie z wakacji. Tylko jest to zdjęcie faktycznie portretowe. Uzupełnienie profilu, czyli żeby on nie wyglądał jak bot, bo już też funkcjonują, więc trzeba uważać. Tylko, żeby faktycznie wyglądało to jak człowiek, czyli całe swoje doświadczenie zawodowe i umiejętności. Fajnie jakby były rekomendacje od klientów, czyli takie potwierdzenie tego, że ten człowiek zna się na rzeczy, nie z jakimś przypadkowym sprzedawcą czegoś. Więc uzupełnienie tego profilu na pewno i uzupełnienie sieci kontaktów najpierw o osoby, które faktycznie znamy, bo na pewno znamy je z poprzedniej pracy, ze studiów. Na początek to zazwyczaj tak wygląda, że poszerzamy sieć kontaktów o te osoby, które faktycznie znamy i z którymi mieliśmy kontakt.

Bartek: A mogę teraz mówić o tym, co mnie stopuje przed działaniem? Pierwsza rzecz to są te opisy profili – bardzo wydumane, np. pomagam tworzyć lepsze wyniki w specjalistycznych branżach. Bla bla bla bla bla bla to jeszcze by było normalne, sensowne, ale często te opisy są tam tak napompowane. I to jest dla mnie strasznie sztuczne. Dla mnie, każdy może mieć inne odczucia, ale dla mnie to jest strasznie sztuczne i dziś mi to się nie podoba. Po prostu odpycha mnie.

Martyna: Był taki moment, że faktycznie ten trend tak wyglądał, czyli pisanie w tym nagłówku takiego zdania, opisu siebie. Też miałam taki opis, bo jakby ucząc się tej platformy, jeżeli wszyscy tak mieli to stwierdziłam, że to chyba tak się robi. Do momentu kiedy jedna z moich znajomych napisała mi, że ja nie wiem co ty sprzedajesz i to mi otworzyło oczy, że to nie jest dobry kierunek plus wyszukiwarka nie znajdzie mnie, jeśli będzie wpisane, że pomagam firmom tworzyć wizerunek. Nikt w ten sposób nie będzie szukał mnie jako specjalisty. Tak więc w tej chwili pierwsze słowa jakie mam to jest po prostu „filmy B2B,  wideo, marketing”, czyli kawa na ławę.

Bartek: No i super. W ogóle dla mnie wyszukiwarka na LinkedInie to jest pewne odkrycie od niedawna, bo miałem wrażenie, być może błędne, że mało kto z niej korzysta. To znaczy jak ja bym miał szukać specjalisty od czegokolwiek to bym nie przyszło przez myśl, żeby robić to przez wyszukiwarkę w LinkedInie. Być może jest to błąd i dopiero przedwczoraj miałem dyskusję z Julią, która będzie zresztą też gościem podcastu w przyszłości, że ona bardziej przy rekrutacji faktycznie czy szukaniu pracy używa tej wyszukiwarki. Dla mnie ta wyszukiwarka bardziej ją kojarzy jak wyszukiwarkę Facebookową, a nie wyszukiwarkę Google, czyli jak chcę sprawdzić jakąś konkretną firmę, chcę sprawdzić co oni robią to ją sobie tam wyszukuje na Facebooku, Instagramie czy gdziekolwiek, a nie jak mam jakąś potrzebę na zasadzie potrzebuję specjalistów od wideo, to by mi przez myśl nie przeszło, żeby to w LinkedIna wpisać.

Martyna: To wszystko zależy od tego, na ile jest się zaprzyjaźnionym z platformą. Jeśli się tam bywa codziennie to zaczyna być to naturalne, że tam też szukamy odpowiedzi na jakieś pytania, informacji czy ludzi. I w wynikach pokazuje ci się ile razy ktoś wyszukał twój profil. U mnie to jest tak kilkaset tygodniowo osób, które natrafia na mnie poprzez wyszukiwarkę.

Bartek: No, bo ty jesteś tam bardzo aktywna.

Martyna: Jestem aktywna. Najwidoczniej mam wpisane te słowa kluczowe po których są w stanie mnie znaleźć.

Bartek: To jest bardzo ciekawy wątek, że ludzie korzystają. A Ty korzystasz jak szukasz jakichś usług albo osób w sensie takim „czegoś potrzebuję”.

Martyna: Szukać raczej przy potencjalnych klientach i grupach, które mnie interesują. Bardziej po stanowisku. Można sobie wpisać stanowisko, można zaznaczyć z jakiego rejonu geograficznegi ta dana osoba jest, z jakiej branży i wtedy można mieć podgląd do tych osób. Ja bardziej w tę stronę korzystam.

Bartek: I wracając do tego profilu to właśnie dodanie tych wszystkich znajomych, a że moja historia życiowa jest kręta, bo ja skończyłem studia informatyczne i prowadziłem spółkę technologiczną zajmującą się zupełnie czymś innym, to znaczy tam technologia była jednym z elementów natomiast klienci byli głównie z branży rolniczej, budowlanej i transportowej, a później skręciłem w kierunku marketingu. Dodałem wielu znajomych i się okazuje, że ten wall, którego ja tam mam to są informacje, które mnie zupełnie nie interesują.

Martyna: I to jest naturalny proces, czyli teraz wyłączamy te osoby, które nie chcemy. Nie musimy już obserwować, nie musimy usuwać danych. I możemy sobie poszerzać sieć kontaktów, którą chcemy. No to musimy też coś od siebie dać i możemy być też pustym kontaktem dla kogoś. Więc dobrze jest zastanowić się kto mógłby być zainteresowany tymi rzeczami, które my mamy do zaoferowania. W moim przypadku są to właściciele mniejszych biznesów lub działy marketingu.

Bartek: U mnie jest podobnie.

Martyna: Wideo, budżety i decyzje z tym związane. Więc ja sobie wokół tych osób zaczynam działać. Jeżeli pojawi mi się taka osoba, która mnie interesuje to ją obserwuję, nie dodaję od razudo kontaktu. Obserwuję ją po to, żeby pojawiały mi się treści produkowane przez tę osobę, żebym ja mogła wejść w relacje z nią, czyli skomentować jej posty, dodać coś od siebie. Jeśli jest na mój temat to jeszcze lepiej, bo mogę pokazać, że się na czymś znam i mogę coś dodać. I dopiero kiedy ta interakcja w ten sposób jest nawiązana wchodzę w zaproszenie do kontaktów zawsze z notatką dlaczego chcę dodać do tych kontaktów. Ja lubię takie rozpoczęcie rozmowy, że poniekąd działamy w podobnym świecie, bo świat marketingu, wideo marketingu to wszystko jest jedna, duża rodzina i że możemy się czegoś od siebie nauczyć i dowiedzieć. I zazwyczaj jest to pozytywnie akceptowane i potem możemy sobie wejść w rozmowę. Wtedy ta osoba będzie widziała moje treści. To jest ten moment.

Bartek: Jeszcze wróćmy na sekundę do tego profilu. Moi handlowcy budują te profile, opisują je fajnie, potwierdzają sobie jakieś umiejętności, dodają swoich wszystkich znajomych do sieci kontaktów. Czy coś jeszcze na tym pierwszym etapie przygotowania do działania powinni zrobić?

Martyna: Jeśli chodzi o sam profil?

Bartek: No tak. Przed rozpoczęciem publikacji i innych aktywności.

Martyna: Na pewno poprosić o recenzje i te potwierdzenia umiejętności od osób, które wiemy, że z nami były w relacji zawodowej, wiedzą co robimy i że się na tym znamy, bo zawsze taki pusty profil też jest gorzej traktowany przez wyszukiwarkę. LinkedIn lubi jak wszystkie te okienka są wypełnione. Wszystkie studia, doświadczenie jak to wszystko jest uzupełniane, więc po prostu jak jest po bożemu.

Bartek: Ja musiałem usunąć, bo skończyłem informatykę lat temu wiele. Pracowałem jako deweloper, piętnaście lat temu i musiałem to usunąć, bo dostawałem codziennie kilka propozycji pracy jako developer, czyli developer w sensie programisty. Nikt nie wszedł na mój profil, nie sprawdził, że ja od 10 lat nie dotykam kodu.

Martyna: Byłeś wynikiem w wyszukiwarce.

Bartek: I dla mnie dostawanie iluś wiadomości i iluś powiadomień dotyczących „mam dla Ciebie świetne stanowisko pracy”, a jestem właścicielem swojego biznesu i raczej nie szukam pracy. Od 10 lat nie dotykam kodu, widać to w historii. Mam w doświadczeniu programistę i studia techniczne.

Martyna: Też każdy musi poddać ocenie czy chce coś dodać czy nie. Jeżeli mieliśmy pracę jako sprzedawca w sklepie na studiach, a każdy przechodził taki etap to może niekoniecznie trzeba to dać.

Bartek: Ale ja miałem poważną pracę i poważne studia. Musiałem to usunąć. Dlatego się też nie zaprzyjaźniłem z tą platformą, bo dostając codziennie kilka propozycji pracy jako programista, co w ogóle nie pasuje do mnie, to było dla mnie dosyć nieciekawe.

Martyna: Męczące.

Bartek: Męczące. Dobrze, czyli załóżmy, że ten etap pod tytułem „zbudowaliśmy nasz profil zgodnie z wytycznymi LinkedIna” mamy zamknięty. Co się dzieje?

Martyna: Co się dzieje dalej?

Bartek: Co ci moi handlowcy powinni zrobić, żeby mieli sprzedaż? To jest mój cel.

Martyna: Muszą się skupić na dwóch rzeczach. Pierwsza rzecz to właśnie tworzenie treści, a druga rzecz to wychodzenie do potencjalnych klientów. I teraz konto darmowe ma pewne swoje ograniczenia. Nie możemy sobie pisać do każdego. Jeżeli mamy konto premium to tam w zależności od typu, który sobie wybierzemy możemy 10, 50 wiadomości wysłać. Różne są rzeczy, ale załóżmy, że mamy to darmowe konto. Ja uważam, że ono naprawdę daje dużo.

Bartek: A ty masz darmowe?

Martyna: Darmowe. Uważam, że dopóki nie wyciągnę maksa z tego darmowego to w ogóle nie wchodzę w temat.

Bartek: Ile kosztuje konto premium?

Martyna: W tej chwili chyba jest 4 albo 5 kategorii. Podstawowe kosztuje chyba 100 złotych. A ten sales navigator, który tutaj interesował to chyba ok. 300 złotych miesięcznie.

Bartek: Tak i to per osoba. To na początku nie jest potrzebne, bo mamy dużo możliwości działania organicznego, który jeszcze na LinkedInie się sprawdza, a  już przy innych platformach niekoniecznie.

Martyna: Ne zalecałbym pisać do kogoś z tak zwanej bomby, czyli kogoś zupełnie nie znamy, nie wiemy kim on jest tak do końca, nigdy nie wszedł z nami w żadną interakcję nawet w komentarzach czy gdziekolwiek, bo prawdopodobnie uzna nas ze spamerów i nie będzie chciał z nami rozmawiać. Więc żeby te relacje zbudować, to najłatwiej jest tworzyć swoją treść, bo tam jest potencjał do tego, żeby ktoś się wypowiedział i ty wtedy możesz go zaczepić, sprawdzić go czym się zajmuje czy potencjalnie byłby moim klientem i wtedy napisać do niego wiadomość.

Bartek: Zawsze jest takie pytanie wśród naszych klientów czy te treści publikować na company page’u i udostępniać z konta prywatnego czy od razu publikować na koncie prywatnym.

Martyna: To żebyśmy mieli jasność. Każdy social media będzie raczej promowało człowieka niż firmę. I tak samo jest na LinkedIn. Te zasięgi organiczne i dotarcie i też taka łatwość tego kontaktu jest dużo łatwiejsza jako osoba niż jako company page. Company page zazwyczaj pewnie jakie widziałeś są takie dosyć sztywne, też te posty są sztywniejsze. Ludzie nie tak chętnie to lajkują, komentują. Więc jak najbardziej jest potrzebny, bo jest to taka nasza wizytówka na tym LinkedIn. Mam ładne logo podczepione pod nasze doświadczenie, ale ja bym się jakoś super bardzo nie przejmowała tym kontem. Warto tam raz na jakiś czas coś wrzucić, ale udostępnienie na przykład tej treści u siebie będzie miało bardzo mały zasięg.

Bartek: Czyli dobrą praktyką jest raczej wrzucanie bezpośrednio tego na swoje konto.

Martyna: Dokładnie tak. Czyli ta treść nasza, na naszym osobistym koncie będzie miała dużo większe szanse niż taka na company page.

Bartek: Zawsze rekomendujemy klientom, czyli my jako agencja możemy przygotować te treści. Mamy dostęp do konta prywatnego,  bo ktoś na to wyraża zgodę to możemy je opublikować. To co to, co jesteśmy w stanie zrobić jako agencja, a później zaczyna się życie w komentarzach i interakcje. Tego już jako agencja raczej nie zrobimy.

Martyna: Pewnie będzie pytanie o czas i ile na to poświęcić.

Bartek: Zakładamy, że mamy takiego handlowca w firmie ProjectUP i on publikuje jakieś treści na swoim prywatnym profilu. Handlowców pięciu w firmie.

Martyna: Nie szkodzi. Są firmy, które przechodzą szkolenie LinkedIn. Potrafi być 10 osób i to nie tylko sprzedawców aktywnych. Mamy technologa i projektanta i dyrektora, HR. To jest ta siła rażenia. Im większa tym lepiej.

Bartek: Ale każdy z nich powinien de facto publikować swój autorski content.

Martyna: Tak jest. Trochę inny, trochę na inne tematy, bo każdego trochę coś innego interesuje i w czymś innym się czuje pewnie.

Bartek: Czyli nawet jak załóżmy jest tylko 5 handlowców, bo te działy produkcyjne typu projektanci nawet nie chcą się angażować z jakiegoś powodu, bo nie mają powiedzmy czasu nie czują się dobrze z tym.

Martyna: Nie czują, że to jest ich rola.

Bartek: Powinna być ich rola teoretycznie.

Martyna: Ale nie każdy czuje taką potrzebę. To jest bardzo trudne. W ogóle publikowanie treści jest bardzo trudne. Ludzie się boją. Mają lęk przed oceną innych. Czy się znają, czy nie robią błędów ortograficznych. Bardzo dużo jest lęku wokół publikacji treści.

Bartek: Nigdy nie miałem.

Martyna: Bo żyjesz trochę w innym świecie. Dla Was postowanie to druga natura wręcz.

Bartek: Tak. Też kwestia charakteru. Raczej nie mam problemu z tym, żeby się gdzieś  pokazywać czy coś robić, ale rozumiem, że dla wielu osób to może być niekomfortowe.

Martyna: Zawsze jest pytanie: a o czym ja będę pisać?

Bartek: Ja zawsze mam dużo pomysłów.

Martyna: Mam wrażenie, że ludzie mają w drugą stronę i trzeba im trochę otworzyć oczy, że właściwie każda codzienna aktywność związana z zawodem jest przyczynkiem do ciekawego posta. Czy to jest pytanie od klienta czy jakiś problem, który wystąpił, reklamacja.

Bartek: No tak, ale też na to pytanie „co ja mam publikować?” jest w stanie pomóc agencja, która przygotuje strategię komunikacji. I w tej strategii komunikacji są typy treści do publikacji. I jeżeli ta współpraca jest taka ścisła tak jak my współpracujemy, to jesteśmy w stanie powiedzieć co oni mogliby opublikować, wyciągnąć to z nich, przygotować te treści i oni je publikują i później komentują.

Martyna: Tak, jeżeli nie mamy pomocy Agencji to warto sobie zadać pytanie: z czym ja chcę być kojarzony? To jest bardzo dobry trop, bo raczej nie ze wszystkim. Lubię jeździć konno i lubię to robić i to robić to za dużo tego będzie. Z jakimi dwiema czy trzema rzeczami chcemy, żeby nasi potencjalni klienci, też nasza społeczność, bo umówmy się nie każdy i każda osoba w naszej społeczności jest dla nas potencjalnym klientem. Może być naszym cichym fanem to też jest OK. Z czym chcemy być kojarzeni? A więc w moim przypadku to jest wideo, budowanie marki. Docelowo jestem na takim etapie budowania małej firmy. Jeżeli komuś pomóc w tych rozwiązaniach, które ja stosuję no to dlaczego nie?Są takie trzy obszary wokół których moje treści powstają i nie zawsze piszę o filmie. To nie jest zawsze z tym związane. Piszę bardzo często właśnie o tego typu lękach przed wystąpieniem, zrobieniem czegoś nowego, bo to się z tym wiąże. Nie wiem czy się stresowałeś przed pierwszym odcinkiem czy nie?

Bartek: Nie, ale mamy w firmie parę osób, które występowały i wiem, że dla nich to był duży stres. Dla mnie czysta radość.

Martyna: Każdy mój post nawet, jeżeli nie jest związany z filmem to będzie to moje nazwisko. Pod Twoim imieniem i nazwiskiem będzie: filmy B2B, wideo, marketing. Nawet jeżeli bezpośrednio o tym nie mówię, to ta informacja się tam pojawia.

Bartek: Urodziły się takie dwa pytania. Jak często publikować treści? Oprócz tego, że im częściej tym lepiej. Czyli jak często ty to robisz na przykład?

Martyna: Też nie można przesadzić. Trzeba też pamiętać, że za dużo treści to też nie jest dobre, bo nudzimy wszystkich dookoła i już zaczyna to być trochę spam. Raczej ludzie nie mają z tym problemu. Myślę, że warto zacząć od jednej publikacji w tygodniu i wyrobić sobie nawyk, że to jest jedna publikacja w tygodniu. I tak do momentu kiedy to już będzie dla nas komfortowe zwiększać sobie tą intensywność. Ja tak robiłam, najpierw to był jeden raz w tygodniu. W tej chwili staram się, żeby to było dwa – trzy razy w tygodniu.

Bartek: Czyli zaczynamy od jednego. Później robimy powiedzmy dwie publikacje i to jest good enough.

Martyna: Jak wejdzie nam w nawyk, to jest nam łatwiej. Jeżeli mamy podejście, „o niee, trzeba te posty napisać”  to ich po prostu nie zrobimy.

Bartek: Od tego jest agencja. Jak długie robisz te posty?

Martyna: To zależy, bo właśnie LinkedIn jest taki specyficzny, że po pierwsze tam sprawdzają się i długie formy i bardzo krótkie formy np. jeżeli jest jakieś zdanie, które chcemy napisać czy pytanie, które chcemy zadać to czasami nawet jeden wers może fajne dyskusje wywołać i możemy to komentować. Staram się, żeby one były 1500 znaków to jest taka średnia.

Bartek: No dobrze. Po tym jak opublikujesz post, to co się dzieje?

Martyna: Zostaje tam zazwyczaj przez około godzinę w sensie, że jestem dostępna, żeby wejść w interakcję z tymi osobami, które skomentują. Zawsze odpowiadam na komentarze i uważam, że jest to bardzo niedocenione narzędzie. Czyli komentowanie nie tylko u siebie, ale też u innych, bo z tego można fajne, nowe kontakty zdobyć i wejść sobie w dyskusję.

Bartek: To jest to praca organiczna, która pozwoli pokazać siebie jako eksperta.

Martyna: Trudno poprosić tu o pomoc agencji.

Bartek: To jest ten moment kiedy już klient musi się zaangażować. My możemy podpowiedzieć jak pisać te komentarze.

Martyna: Jak nie pisać.

Bartek: A jakbyś mogła trzy szybkie porady. Jak pisać lub nie pisać komentarze?

Martyna: Przede wszystkim warto, żeby ten komentarz coś wnosił. Tekst typu „super, fajnie, poszerzam zasięgi”  to może nie do końca. Dajmy coś od siebie, dajmy jakąś wartość. Pociągnijmy troszkę za sznureczki, nawet czasami warto kogoś zmotywować do tej syskusji: dlaczego tak uważasz? Dlaczego tak tak skomentowałeś? Czasami te tematy są na pozór niekontrowersyjne, a potem się okazuje, że ktoś miał jakieś inne doświadczenia i potrafi to tak odwrócić, że ja, jako autor nie spodziewałam, że można mieć takie podejście do tematu, więc warto np. pociągnąć temat, ale żeby to zawsze dawało jakąś wartość, a nie było takim pustym słowem, które nic absolutnie nie wnosi. I też nie wchodźmy w dyskusję, to moje prywatne zdanie, na tematy światopoglądowe, religijne, zdrowotne polityczne. Nie ma sensu.

Bartek: Ja pewnie tam samo doradzałbym klientom, natomiast każdy ma tam gdzieś swoje potrzeby przemyślenia.

Martyna: I pamiętajmy, że za tym nazwiskiem zawsze jest nasze stanowisko, miejsce pracy. Warto o tym pomyśleć zanim napiszesz komentarz. Ale faktem jest, że LinkedIn ma trochę inną kulturę bycia niż np. Facebook. Ludzie się tam pilnują. Nie ma tak niskiego poziomu. Hejtu raczej nie znajdziemy, ale jeżeli ktoś przegnie to użytkownicy potrafią zgłosić konto i je zablokować.

Bartek: A nie masz wrażenia, że jest trochę w drugą stronę? Te komentarze są często takie sztuczne, żeby właśnie pokazać się tylko, żeby się wypowiedzieć za wszelką cenę chociaż to nic nie wnosi.

Martyna: Tak jest. Tacy są ludzie. Umówmy się tego tzw. klepania po pleckach czasami też trochę musi być. W prawdziwym świecie też sobie często tak podajemy rękę i się uśmiechamy do siebie, chociaż nas klient zdenerwuje czy coś tam. Zachowanie pozorów faktycznie jest trochę bardziej widoczne niż w innych.

Bartek: Mam wrażenie często, że zarówno te publikacje jak i komentarze są takie napompowane. Nie wiem czy znasz mema z prawem jazdy? Jest taki, że mamy rzeczywistość: zdałem prawo jazdy, na LinkedIn: miałem przyjemność uczestniczyć w projekcie wśród 5 najlepszych osób w danej kategorii bla bla, dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi to osiągnąć. Patrzę z niecierpliwością co przyniesie przyszłość. Skończyłem niezwykle wymagający kurs prowadzenia pojazdów napędzanych paliwem kopalnym. Chciałbym podziękować firmom McDonald’s, Starbucks i coś tam, że mnie wspierali. To po angielsku jest. Podeślę Ci. Ja mam wrażenie, że dużo jest tego typu treści, które mnie odpychają. Nie ma tam merytoryki, że nie ma tam pokazania czegoś wartościowego dla społeczności tylko jest to pompowanie siebie i im to jest bardziej sztuczne i napompowane tym lepiej.

Martyna: To też się zmienia, bo faktycznie parę lat temu był bardzo biznesowy, bardzo sztywny. Na porządku dziennym było pisanie „Szanowni Państwo z wielką radością informujemy, że otrzymaliśmy pierwszą nagrodę” – raczej się od tego odchodzi. Wiadomo, duże firmy jak korpo dalej się tak posługują, ale tacy normalni ludzie jak ja już takiego języka nie używają. Dokładnie wiedzą, że tego ludzie nie chcą czytać. Ja dostałam kilka takich komentarzy, że mnie uznaje się za osobę autentyczną i taką, którą się miło czyta, bo ja też piszę tak jak mówię, to też jest taka może wskazówka dla kogoś kto by chciał zacząć pisać, żeby się nie przejmować, że tak jak na polskim kazali pisać wypracowania tylko tak jak byś powiedział to tak napisz.

Bartek: Dbając oczywiście o interpunkcję.

Martyna: Należy zejść z tego tonu „szanowni państwo z radością…”.

Bartek: To jest duży problem i to mnie bardzo odpycha od tej platformy. Czytając tego typu treści, z których nic dla mnie nie wynika. Widzę, że są napompowane. 3 minuty i nie jestem w stanie się wciągnąć w nic. Jestem ciekawy różnych treści i być może to jest właśnie zła sieć znajomych. Ale przez to też moje wykształcenie, doświadczenia IT mnóstwo treści związanych z jakimś takim twardym IT, którymi dzisiaj się interesuje.

Martyna: Masz zadanie poszerzyć sobie sieć kontaktów o takie osoby, które by cię bardziej interesowały. Ja weryfikuje sobie sieć co jakiś czas i mam takie zasady, że jeżeli ktoś wrzuci post czysto politycznych to już ode mnie dostaje bana mojego wewnętrznego, że go przestaję obserwować, bo po prostu nie daje mi to żadnej wartości. Jak dla mnie to jest spam i jeżeli zrobił to raz to prawdopodobnie zrobi to drugi i trzeci raz, więc go przestaję obserwować.

Bartek: No widzisz muszę to zrobić. Na pewno to zrobię.

Martyna: Jeżeli to jest polityczny, który tak jak teraz jest Nowy Ład, popularny temat. To OK, to wpływa na nasze życie. Teraz wojna jest, więc też ludzie nie dostawali ode mnie, którzy pisali o wojnie.

Bartek: Ja też mam taki problem z tym wallem, bo ten algorytm, który serwuje treści dla mnie jest absolutnie niezrozumiały. Dwa przykłady. Pierwszy – ty publikujesz już dosyć często,  ja nie widzę twoich publikacji w ogóle, mamy się w sieci znajomych, rozmawiamy, mamy wspólne zainteresowania, czyli marketing, pracujemy razem.

Martyna: To wiesz co zrobimy? Napiszę do ciebie wiadomość. Krasnoludki donoszą, że jeżeli z kimś się wchodzi w konwersację kilka razy to wtedy algorytm widzi, że tu jest jakaś relacja, więc częściej podtyka wtedy treści tych. Rozmawiamy na Facebooku, więc trzeba to zmienić.

Bartek: Może o to chodzi, ale właśnie Twoje treści na pewno są dla mnie interesujące, bo kiedyś widziałem, ale to dawno temu w sumie i były ciekawe i nawet poleciłem. Teraz ich nie widzę w ogóle. To jest jedna rzecz dla mnie dziwna po prostu, czyli ten algorytm dystrybucji treści dla mnie nie działa. Nie mówię, że dla wszystkich. Dla mnie on nie działa. Przykład z wczoraj. Mam czyjś post sprzed dwóch dni, sprzed trzech tygodni, który widziałem już 84 razy i już mam go dość serdecznie i w ogóle nie interesuje.

Martyna: On dosyć nierówno rozkłada tę wagę. Jest też tak, że jak kogoś dodamy do kontaktów to prawdopodobnie od razu pojawi się jakiś jego ostatni post i zaraz po tym pojawi się post np. sprzed tygodnia tej samej osoby. Czyli on tak jakby testuje co ty zrobisz z tymi postami, żeby dać ci jeszcze więcej.

Bartek: Ja nic nie robię, więc on nie wiem co ma robić.

Martyna: Możliwe też, że osoby w twojej sieci kontaktów tak trochę nierówno tworzą te treści. Algorytm nie ma co ci podtykać, więc podtyka cokolwiek ma.

Bartek: Też tak myślałem. Jak czyściłem sieć kontaktów to dodałem dużo osób z tego świata marketingu, żeby mieć więcej treści marketingowych. A dalej mam więcej treści takich, które mnie nie interesują typu twarde IT.

Martyna: To dobrze by było, żeby będąc dla na profilach takich osób, które widzisz, że potencjalnie cię interesują i coś fajnego zrobiły wejść w interakcję z kilkoma postami i wtedy jest większa szansa, że po prostu algorytm to odczyta.

Bartek: Muszę nauczyć algorytm.

Martyna: Troszeczkę. Ja nie mam takich problemów. Uważam, że algorytm mi całkiem trafnie podsyła te osoby. To jest dla mnie ciekawe. Ja też mówię, że weryfikuje te tablice, więc staram się usuwać po prostu wszystko co mnie nieco mniej interesuje i nie zauważyłam czegoś takiego, żeby np. trzy posty z ostatniego tygodnia wyrzucał jednej osoby. Jest coś takiego jak współczynnik SSI na LinkedIn to można sobie za darmo sprawdzić. Czyli to jest właśnie taki algorytm liczący jak my tam na tym LinkedIn radzimy. Ja mam dość wysokie. Ja mam tam powyżej 70 i moja sieć ma średnio 46, a średnia w mojej branży, czyli sprzedawców marketingu ma średnią 26. To pokazuje, że moja sieć jest trochę bardziej ogarnięta od innych.

Bartek: Chciałbym zadbać o tę sieć kontaktów i mieć taki piękny współczynnik jak ty. To co powinienem zrobić?

Martyna: Żeby mieć mój współczynnik dobry, to potrzeba dużo pracy. Wchodzić w relację z ludźmi. To się trochę dzieje organicznie.

Bartek: U mnie właśnie nie.

Martyna: Bo to zależy od tej sieci kontaktów.

Bartek: Ok. Jak te sieć kontaktów rozszerzać, żeby dojść w tym kierunku, który jest dla mnie interesujący? Co powinienem zrobić?

Martyna: Ja obserwuję sobie i to obserwuję osoby, nie strony te firmowe agencji np. marketingowych większych, które wiem, że znają się na rzeczy i robią ciekawe.

Bartek: Czyli wyszukuje agencje, patrzę…

Martyna: Kto tam pracuje, zaczynasz obserwować osoby, które są w tej agencji. Wtedy ich treści mi się pojawiają. Jak wchodzę w te relacje. Kogoś dodam, kogoś nie nam, kogoś zweryfikuje, że jednak nic tam nie robi albo nie jest ciekawą osobą i odpuszczam. Ale w ten sposób naprawdę udaje się też fajne kontakty znaleźć, których ja bym jeszcze kilka miesięcy temu nie myślała, że mogę mieć i że mogę sobie np. z kimś porozmawiać. Czy to właśnie ze świata marketingu czy HR, bo to mnie prywatnie interesuje. Rzeczy związane z rekrutacją, employer branding i właśnie wchodzę w takie interakcje. Dużo jest też marek osobistych, które w różnych rzeczach się specjalizują czy to w sprzedaży czy w savoir vivre. Takie osoby też warto obserwować, bo możemy się czegoś od nich nauczyć. I kto wie? Może kiedyś będą naszym klientem, ale na pewno nie będą od razu klientem. Trzeba zaznaczyć, że to jest dla cierpliwych. To nie jest tak, że sprzedamy komuś co od razu.

Bartek: To już wiem dlaczego to nie działa dla mnie. Mam wiele zalet, ale cierpliwość do nich nie należy zdecydowanie.

Martyna: Muszę Cię rozczarować. Kiedyś mieliście to porównanie z pójściem do kina to wydaje mi się, że na LinkedInie jest podobnie i czasami ta relacja sobie idzie. Niby nic się nie dzieje, jest jakiś impuls, żeby przejść na kolejny etap. To może być np. twój post. Kilka razy miałam, że z kimś byłam w rozmowie, bo ja też jak ktoś mnie dodaje do kontaktu to się pytam czemu mnie dodaje. I wtedy się dowiaduje czy chce akiś film. I widzę po tych relacjach, że czasami post na przykład o naszym studiu wygenerował mi kilka umówionych spotkań w relacjach, które były, ale nic się nie działo, a to był dla nich impuls. Więc to też tak działa. Tworzenie treści jest bardzo ważne, bo wydaje się, że wyskakuje z lodówki, ale to tak nie jest w tym algorytmie i nie zawsze ktoś mnie zauważy.

Bartek: Ja ciebie w ogóle nie widzę.

Martyna: Możesz włączyć sobie dzwoneczek, powiadomienia będziesz dostawał, że ja coś opublikowałam.

Bartek: Dla ciebie to zrobię. Będziesz jedyną osobą z dzwoneczkiem. Okej, to trochę więcej rozumiem i myślę, że to wiadomo kogo szukać, jak szukać. Zastanawiam się ile ty czasu na to poświęcasz?

Martyna: Ile czasu poświęcam? A jeśli chodzi o tworzenie treści to już sobie wyrobiłam nawyk i łatwo mi przychodzą pomysły na post. Nie mam z tym dużego problemu i w notatniku w telefonie jak coś mi wpadnie to wpisuję. Potem to rozwijam, więc napisanie posta to powiedzmy, że do pół godziny jestem w stanie ogarnąć ze wszystkim. Nie wiem czy zauważyłeś, ale pomimo tego, że ja sprzedaję wideo to ja wideo jako takiego na LinkedIna nie wrzucam.

Bartek: Ale mieliście coś.

Martyna: Mieliśmy, ale to było tworzone już profesjonalnie. To nie były takie typowo kontentowe, bo dla mnie jest to dużo większy wysiłek. Więc też warto wybrać sobie taki sposób komunikowania się ze społecznością, żeby to nie było obciążenie. Dla mnie pisanie jest super. Do tego lubię sobie dodać jakąś grafikę z banków zdjęć, kttóre obrazują to o czym mówię. I to mi w ten sposób idzie. Myślę, że tak z półtorej godziny do dwóch dziennie mogę powiedzieć, że na tym LinkedInie jestem, bo jestem sprzedawcą moich usług więc i tak sprzedaż jest moim głównym zadaniem. I teraz, jakie są zwroty? To jest pytanie. Ja jestem tak powiedzmy pół roku już super aktywna, jeśli chodzi o naszą firmę, bo jak wiesz wcześniej pracowałam gdzieś indziej. Mogę powiedzieć, że tak po 3 miesiącach zaczęły wpadać zapytania. Do tej pory wpadła mi około 50 zapytań przez całego LinkedIna osób, które mnie tam poznały i nie mieliśmy relacji wcześniej. I z tego mam już kilku klientów. Łącznie kwota to jest już kilkadziesiąt tysięcy złotych, które tam udało mi się zarobić.

Bartek: Ale bez pracy organicznej typu półtorej – dwie godziny dziennie nie byłoby możliwe.

Martyna: Nie byłoby szans.

Bartek: To jest taki case, z który ja się często spotykam wśród naszych klientów. Mamy klientów, my głównie obsługujemy MŚP. To nie są korporacje. Nie są to też zazwyczaj pojedyncze osoby. I mówią „my sprzedajemy do B2B, mamy wielu klientów, którzy sprzedają B2B. Dla nas ten Facebook to tak niekoniecznie, bo to taki jest śmietnik. Tam są wszyscy i nikt. A LinkedIn to portal biznesowy, więc my stawiamy na LinkedIna”. Super pomysł, ale bez zaangażowania typu dwie godziny. Godzina nawet. To nie ma szansy się udać. My możemy przygotować treści, my możemy przeszkolić, my możemy podpowiedzieć, ale bez wchodzenia w interakcję aktywnego budowania sieci kontaktów, szukania też postów, które mogę skomentować. Też takie rzeczy robisz? Widzisz, że ktoś pisze, wpisujesz w wyszukiwarkę: wideo marketing.

Martyna: Wpisuje, bo czasami jakaś firma chwali się swoim nowym filmem promocyjnym to ja tam coś wtedy skomentuje.

Bartek: Czyli to musi być taka aktywna praca organiczna.

Martyna: Taki trochę detektyw właśnie szukania tych szans. To też nie jest tak, że one nam zawsze same wpadną. Więc musimy szukać tych  punktów styku, które moglibyśmy wykorzystać. Raz miałam taką sytuację gdzie pewien prezes firmy, która zajmuje się produkcją piwa napisał posta o tym, że kończą pewien browar w Bydgoszczy, więc napisałam czy będzie film z otwarcia. I to był przyczyn, że powinien być. My zaczęliśmy rozmawiać, więc to czasami można tak podejść kogoś po prostu.

Bartek: To znaczy „podejść”. Podejście źle się kojarzy. Zaoferowalas coś, co jest dla niego adekwatne. On może o tym nie pomyślał albo nie miał czasu albo nie wiedział komu to zlecić.

Martyna: Taka sprzedaż jest najlepsza.

Bartek: Z dużym prawdopodobieństwem zrobi to z wami, bo wy to zaproponowaliście. Jesteście pierwsi.

Martyna: On nawet tego nie szukał, a potrzeba jest.

Bartek: I będziecie tak zwanym pierwszym wyborem. To zaczynaja mi się podobać.

Martyna: Trzeba mieć dużo czasu i to co mówisz o tym, że nie da się tego zrobić bez zaangażowania ludzi. Absolutnie pełna zgoda. Ty powiedziałeś social selling.  On musi być social. Nie da rady po prostu bez tych interakcji sprzedać. Ja zawsze byłam sprzedawcą, który stawiał na relację i raczej ten rolnik niż ten myśliwy. Ja chodzę i sieje, tu podleje, tam podleje. Coś faktycznie wyrasta.

Bartek: Ja chyba nie mam tyle cierpliwości. Na szczęście mam handlowców, którzy są bardziej cierpliwi ode mnie.

Martyna: I też nie można sprzedawać tak wprost. Jest wiele osób, które odkryło tego LinkedIna i autentycznie codziennie wrzucają post. Sprzedaję to i to, mam w ofercie. Skontaktuj się ze mną i ta sama grafika i dzień w dzień idzie to samo. Tego użytkownicy nie lubią.

Bartek: Chociaż ja znam takie przykłady z branży IT, która jest bardzo specyficzną branżą, bo jest niedobór programistów na rynku i wiele firm chciałoby zwiększyć zasoby programistyczne czy nawet skorzystać z jakiegoś outsourcingu IT, ale nie ma zasobów. To jest wyzwanie dzisiejszego rynku IT. Nie ma zasobów w postaci ludzi, więc post na LinkedInie „mam dostępny doświadczony zespół programistów, Team Leader, dwóch seniorów i czterech regulatorów”. Potrafi sprzedawać.

Martyna: Wszystko zależy.

Bartek: Od podejścia. Też widzę takie przypadki. Bardzo specyficzna branża. Czy to może działać?

Martyna: Fajnie też działają polecenia. Bardzo fajnie, że ktoś wrzuca posta, że szuka ekipy, która zrobi film promocyjny. To tak samo jak w grupach na Facebooku.

Bartek: Na LinkedInie też są grupy?

Martyna: Nie żyją. Nie przyjęły się. Wydaje mi się, że to trochę wina algorytmu, bo w ogóle się nie pojawiały w codziennym funkcjonowaniu te posty grup. Trzeba było specjalnie wejść w grupę, żeby dowiedzieć się co tam się dzieje. A wiadomo, że im więcej kliknięć tym mniejsza motywacja, żeby tam wejść. Pojawiły się też takie niefajne grupy. To nie polecam. Takiego niby wspierania się. Czyli ja wrzucam post i potem wysyłam do grupy, że „hej dodałam post, czy możecie mi polajkować, komentować?. Uważam to za zło.

Bartek: To nawet się nie spotkałem z takimi praktykami. To już jest wewnętrzny krąg wtajemniczenia. Trochę się sprawdziło to co myślałem, że bez pracy organicznej to się nie da. A masz doświadczenie z reklamami?

Martyna: Ja jako reklamodawca nie, ale jako odbiorca reklam tak. I uważam, że tu jeszcze LinkedIn i te osoby, które odpowiadają za reklamy i target muszą się bardzo dużo nauczyć. Chociaż LinkedIn daje ogromne możliwości targetowania osób. Na Facebooku nie wiemy czy ktoś jest menadżerem w dziale ani gdzie pracuje. Ma ogromną przewagę. Ja potrafię dostać wiadomości sprzedażowe o usługach, które na przykład są dla większych firm.

Bartek: Jako in mail.

Martyna: Jako in mail.

Bartek: Natomiast jak to wygląda na wallu? Też masz treści sponsorowane.

Martyna: Bardzo niedopasowane, bo pewnie też jest dalej mało tych reklamowo odbiorców. Firm, które się tam reklamują, więc dostaję i zagraniczne reklamy jakichś dużych korporacji, jakieś filmy 3 minutowe, które mnie w ogóle nie interesują.

Bartek: My robimy dla naszych klientów reklamy, są bardzo fajne możliwości targetowania po stanowisku czy wręcz po firmie. Warunek jest taki, że firma ma 300 osób minimum, więc to raczej będzie korporacja. Ale jeżeli ktoś chce sprzedawać dla korporacji, może branży IT. Chcemy dotrzeć do firmy do dyrektorów IT z firm w Stanach Zjednoczonych z listy Fortune Top 5000. I  jeszcze na przykład z branży transportowej i finansowej. I to można targetować i można tym ludziom wyświetlić ciekawe treści, czyli na przykład jakiś artykuł blogowy i wygenerować ruch na ten artykuł do tych odbiorców, którzy są dla nas super wartościowi. Tylko kliknięcia są koszmarnie drogie. Ja widziałem najdroższe kliknięcia za 96 dolarów. 96 dolarów, ale powiedzmy przy bardziej standardowych kampaniach to jest trzy do pięciu razy drożej niż na przykład Google Ads. Już mamy intencję zakupową. Ktoś już tego szuka, tego potrzebuje, więc wchodzi na stronę, a tutaj dopiero mówimy, że chcielibyśmy, żeby dyrektorzy IT ze Stanów zobaczyli, że jakiś polski software house napisał artykuł o czymś. Ci ludzie są daleko od decyzji zakupowej, ale faktycznie można bardzo wartościowy ruch pozyskać, a później na przykład go tanio remarketować na Facebooku, co też robimy. Generujemy ruch z LinkedIna za pomocą reklamy. Ktoś czyta ten artykuł, łapie się w sidła remarketingu i później dostarczamy mu dodatkowy kontent na Facebooku, bo on tam jest na tym Facebooku tylko nie da się go stargetować. LinkedIn służy nam do tego, żeby sprowadzić wartościowy ruch, a Facebook do tego, żeby dostarczyć dodatkowe treści bardzo tanie, a więc super połączenie. Też widząc po sobie, reklamy są bardzo mocno niedopasowane. Bardzo mocno. Chociaż pewnie jest to przyszłość. LinkedIn z czegoś musi żyć. Żyje z kont premium na pewno. Ta pokusa życia z reklam jest duża.

Martyna: To ja ci też mówiłam, że prawdopodobnie będzie Marketplace, czyli będzie możliwość sprzedawania swoich usług bezpośrednio. LinkedIn pewnie będzie sobie coś brał dla siebie, bo już w tej chwili można wysyłać zapytania ofertowe. Czyli nie ktoś pisze zwykłą wiadomość tylko widać, że przeklikał kontakt, gdzie jest zapytanie o konkretne moje usługi, które mogą sobie podczepić pod profil, czyli co ja świadczę. Jest to bardzo niedopracowane narzędzie, bo wielu usług nie ma. Po prostu nie można ich sobie podczepić, bo one nie istnieją w tej zamkniętej liście, którą LinkedIn podtyka.

Bartek: Patrząc na LinkedIn z punktu widzenia takiego UI czy intuicyjność to cały czas mam wrażenie, że tam to się nie zgadza po prostu, że to jest niedopracowane narzędzie, że jest nieintuicyjne i brzydkie.

Martyna: Oni by chcieli trochę za dużo na raz, bo była próba np. stories przez jakiś czas. Okazało się, że to jest całkowity niewypał. Były też te pokoje audio. Tzn. będą, bo w Stanach już są, a w Polsce jeszcze nie ma. Czy to się przyjmie? Trochę już późno. Tak jak Clubhouse w Polsce swój moment był.

Bartek: Był peak, ale chyba już nikt z tego nie korzystał.

Martyna: Teraz wprowadzanie tego… Czy to jest mądry krok? Nie wiem, aczkolwiek wydarzenia live zaczynają żyć. Jest taka opcja. Można to dosyć łatwo skonfigurować i wydaje mi się, że będzie to trochę lepiej działać niż na Facebooku, gdzie mamy bardzo rozproszoną uwagę. Jednak właśnie z LinkedIna korzystamy w ciągu dnia pracy. To jest też jego przewaga. Facebook nie jest uznawany za medium, z którego można legalnie korzystać w pracy o ile się nie jest w agencji. No ale w takiej normalnej pracy to nie bardzo, więc można na legalu wówczas w ciągu dnia pracy tam sobie zajrzeć.

Bartek: To też prawda, a jakbyś mogła więcej powiedzieć różnic Facebook a LinkedIn?

Martyna: No to tak, na pewno zasięgi organiczne. Już ich nie ma na Facebooku. Bez pieniędzy już się nic nie zrobi właściwie. A na LinkedIn można mieć naprawdę bardzo fajne zasięgi. Mój post hit, kiedy pisałam to akurat przy okazji urodzin o swoich planach na niedaleką przyszłość, to miał 19 tysięcy zasięgu przy mojej sieci, która ma niecałe 3 tysiące.

Bartek: I zerowym budżecie. A ja nie mam tyle cierpliwości co Ty. Mój post o czymkolwiek to jest 19 tysięcy zasięgu i kosztowało minie to tylko 100 złotych. I to jest coś, co jest bardziej dopasowane do mnie, do mojego charakteru to znaczy szybko działać, szybko efekty, ale wymaga to wtedy większych inwestycji finansowych.

Martyna: To raz, ale łatwo jest to też niestety spalić. To właśnie trzeba bardzo uważać, bo w tej chwili te wiadomości sprzedażowe już zaczynają być spamem. Kiedyś ich nie było, potem nagle było hasło „Chodźcie wszyscy na LinkedIna, tam można sprzedawać ” więc teraz wszyscy niestety wysyłają te wiadomości. To są często boty. Jak ktoś już myli moje imię to już jest w ogóle skreślony. Nawet nie będę tego czytać. Trzeba to wyczucie mieć i na pewno nie sprzedawać w pierwszej wiadomości tylko jednak próbować się właśnie poznać. Ja żyję według takiej metody, że daję się poznać, daję się polubić, to ci ktoś zaufa i wtedy od ciebie coś kupi. I według tej zasady.

Bartek: Żyje podobnie w bardzo podobnej zasadzie tylko ja uważam natomiast, żeby te treści dotarły osób, do których ja chcę, żeby one dotarły. To co ty robisz przez pracę organiczną i budowanie sieci kontaktówi, ja to robię przez system reklamowy. Idea jest ta sama, publikujemy wartościowe treści i chcemy, żeby one były odebrane przez naszych potencjalnych klientów.  Ty to robisz w ten sposób, ja robię w inny bardziej dopasowany do naszych charakterów.

Martyna: Też mi się tak wydaje, że po prostu trzeba znaleźć metodę dla siebie, odpowiednią misję. To super sprawdziło. Ja też byłam uprzedzona jak wiele osób, a okazuje się, że po pierwsze dużo się zmieniło, a po drugie to my sobie kreujemy ten nasz wall i te osoby, które wokół nas są i bez LinkedIna nie miałabym wielu możliwości, które udało mi się osiągnąć, czyli zaproszenia do wywiadu czy do podcastu. Tak, bo to były osoby, które ja poznałam tam. To też jest element budowania marki osobistej.

Bartek: To jest super jak ktoś ma czas i cierpliwość do tego. To jest rewelacyjne narzędzie.

Martyna: żeby kogoś jeszcze zachęcić do budowania tego nawyku bycia na LinkedInie. Ja mam taką metodę trzy razy po dwa razy, czyli dwa komentarze dziennie u kogoś, dwie osoby dodane do sieci kontaktów codziennie. W sensie, że my wychodzimy i dwa posty w tygodniu. To jest, wydaje mi się, takie minimum do organicznego tworzenia sobie powoli tej sieci i budowania swojej marki obecności na rynku.

Bartek: Korzystasz z sales navigatora?

Martyna: Nie, nie korzystałam, bo uważam, że dopóki nie wyciągnę maxa z darmowego konta to tam w ogóle nie wchodzę. Oczywiście oni co jakiś czas mnie zapraszają na ten darmowy miesiąc, ale z tego co wiem po znajomych, którzy to przeklikali sobie i ten darmowy miesiąc wzięli, to nie znaleźli nawet czasu, żeby to narzędzie w ten miesiąc poznać. Narzędzie jest bardzo fajne, tak żeby też wiadomo było jaka różnica. Przy sales navigator jest to, że nie mamy żadnych ograniczeń jeśli chodzi o wyszukiwania osób przy tym darmowym koncie. Dostaniemy ileś wyników, ale potem jest koniec. Tak samo nie wiemy kto do nas zajrzał. Widzimy tylko chyba ostatnie 5 osób. I możemy pisać do każdego, ale też jest limit.

Bartek: Natomiast mamy tu możliwość, żeby do kazdego napisac.

Martyna: To jest taka największa różnica i plus tej możliwość to wyszukiwarka. Jest dużo bardziej rozbudowana. Możemy sobie dużo lepiej targetować grupę, do której chcemy uderzyć.

Bartek: Mi się sales navigator jako idea bardzo podoba. Kiedyś trochę się tym bawiłem, ćwiczyłem i faktycznie gdybyśmy sprzedawali to też był jakiś czas temu, więc może było tam więcej korporacjami, a mniej MŚP. Więc pomyślałem wtedy gdybyśmy sprzedawali do korporacji to byłoby super narzędzie. To było super narzędzie do takiej codziennej pracy handlowej. Wyszukiwania tych ludzi szukać.

Martyna: Zdecydowanie. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Ja mam firmę małą, ograniczone możliwości, jeśli chodzi o to ile klientów mogę przyjąć, więc dla mnie to po prostu za duże narzędzie zupełnie niepotrzebne. Jestem w stanie wygenerować sobie klientów takim organicznym działaniem.

Bartek: To co nam wyszło to, że największa siła LinkedIna to jest to, że jak ktoś zaczyna firmę i nie ma dużych budżetów do wydania na reklamę, nie ma budżetów reklamowych, a ma może trochę więcej czasu to LinkedIn powinien być pierwszym wyborem. Szczególnie przy usługach bardziej profesjonalnych. Może jak ktoś sprzedaje ręcznie robione naszyjniki to może bardziej Instagram.

Martyna: Ale jest pani, która sprzedaje ręcznie robione ciasteczka dla firm, gdzie te loga różne itd. I to jest dla niej miejsce. Właściwie jedynym, bo to są duże zamówienia pod firmy robione.

Bartek: Ale naszyjniki dla firm to już nie przeejdzie

Martyna: Niekoniecznie.

Bartek: Czy jeszcze coś byś chciała dodać o tym?

Martyna: Chciałabym powiedzieć, że jeśli ktoś myśli o nim to niech wchodzi teraz. To jest jeszcze moment kiedy LinkedIn właściwie jest taki jak Facebook parę lat temu, czyli te zasięgi organiczne są fajne. Dotarcie jest fajne. Nie ma jeszcze tych reklam tak dużo i nie chcą pieniędzy od nas na każdym kroku już. Więc jeśli wchodzić to naprawdę teraz. W Polsce jest ogromny przyrost. W ostatnich dwóch latach mamy w Polsce 5 milionów użytkowników, a jeszcze dwa lata temu był gdzieś tam 3. Więc to jest naprawdę ogromny przyrost i jest tam co robić i zdecydowanie można tam znaleźć klienta.

Bartek: Gdyby ktoś chciałby pomocy przy tym, to może się do ciebie zwróci?

Martyna: Może się do mnie zgłosić jak najbardziej.

Bartek: Gdzie ciebie znaleźć? Pewnie na LinkedInie. Jeżeli nie macie wspólnych znajomych w sieci kontaktów to nie może do ciebie napisać.

Martyna: Ale może napisać wiadomość krótką. Chyba na 150 znaków, na pewno się zmieści. „Martyna Widziałem cię na YouTubie, chcę pogadać”. Przyjmę zaproszenie, ale musi być wiadomość.

Bartek: No to polecamy Martynę w tym aspekcie Linkedinowym, polecamy siebie w aspekcie reklamowym i też wsparcia takiego codziennego przy pracy. Bardzo Ci dziękuję. Bardzo miło mi się rozmawiało.

Martyna: Ja również dziękuję i do zobaczenia.

ProjectUP - Agencja marketingowa dla e-commerce

Subskrybuj

Podcast

Wpisz swój adres e-mail poniżej, a otrzymasz od nas regularnie informacje o nowych odcinkach i wpisach na temat sprzedaży i marketingu B2B!