Podcast

Jak analityk IT może pomóc w biznesie?

W tym odcinku dowiesz się:
  • Czym zajmuje się firma Hanny
  • Jak wygląda analiza biznesowa IT
  • Jakie działania marketingowe pomogły jej działalności odnieść sukces

 

 

Gościem dzisiejszego odcinka jest Hania Gruzdowska – informatyczka, analityczka biznesowa, właścicielka platformy analizait.pl W rozmowie z Bartkiem opowiada o tym, czym zajmuje się jej firma, jak wygląda analiza biznesowa IT, a także jakie działania marketingowe pomogły jej działalności odnieść sukces.

Słuchaj podcastu

tam gdzie Ci najwygodniej

Wersja do czytania

Jak analityk IT może pomóc w biznesie?

Rozwiń

Bartek: Cześć Haniu.

Hania: Cześć Bartek.

Bartek: Miło Ciebie gościć w naszym podcaście. Jakbyś mogła dwa słowa powiedzieć o sobie, o tym co robisz, czym się zajmujesz na co dzień…

Bartek: Cześć Haniu.

Hania: Cześć Bartek.

Bartek: Miło Ciebie gościć w naszym podcaście. Jakbyś mogła dwa słowa powiedzieć o sobie, o tym co robisz, czym się zajmujesz na co dzień.

Hania: Zajmuję się analizą biznesową. To jest taka specjalizacja w branży IT, która zakłada to, że rozumiem, czego potrzebuje biznes czy czego potrzebuje przedsiębiorstwo. I tak staram się budować rozwiązanie, żeby to przełożyć na oprogramowanie. Software jest bardzo często rozwiązaniem, który optymalizuje, poprawia różne parametry w firmie, czasami też zmienia się procesy, strukturę organizacyjną, czy kompetencje w firmie, ale wszystko to służy temu, żeby osiągać cele firmy. Czyli ja muszę tak stać jedną nogą trochę między IT, trochę między biznesem i rozumieć gdzieś te dwa światy, potrafić je złączyć między sobą.

Bartek: Dobra, to jest ta jedna perspektywa, bardziej pewnie taka związana z zawodem, wykształceniem, ale tą perspektywą, która pewnie będzie nas bardziej dziś interesować, jest twój biznes.

Hania: Tak, w zasadzie ja mam doświadczenia i jako pracownik firmy, i jako przedsiębiorca. W tej “nodze” przedsiębiorczej to są głównie szkolenia – szkolenia online, szkolenia stacjonarne, ale też obszar doradztwa, czyli doradztwo zarówno dla osób, które indywidualnie potrzebują wsparcia, na przykład jakiś mentoring czy jakieś doradztwo dla pojedynczej osoby, czasami dla całej firmy, ale też to jest doradztwo dla przedsiębiorców, którzy chcą coś zmienić w swoim przedsiębiorstwie, np. zoptymalizować, przyspieszyć, zastanawiają się, jakie narzędzia by były najbardziej optymalne, bo bardzo często ta rzecz, która przychodzi nam jako pierwsza do głowy, nie jest tą najbardziej korzystną. A wielu przedsiębiorców też ma takie wstrzymanie, że IT jest takie drogie i w ogóle mnie na to nie stać i w ogóle odchodzą, nie korzystając z tego, co IT może dać. A jak się okazuje, że kiedy się chwilę nad tym zastanowimy, wypracujemy różne warianty, to jeden z nich jest jak najbardziej fajny i może pomóc.

Bartek: Tego pewnie nie wiesz, bo ja od 10 lat korzystam z systemu do zadań, który ty kiedyś mi poleciłaś. Wrzuciłeś kiedyś na jakiegoś facebooka czy gdzieś informację, że jest taki system co się nazywa Bitrix. Ja byłem akurat na etapie w poprzedniej firmie szukania systemu do tasków. No to mówię: dobra, że trzeba zobaczyć, zobaczymy co to jest. I korzystam od 10 lat i w poprzedniej firmie i obecnej, i nawet dopisaliśmy sobie jakieś tam dodatkowe funkcjonalności do tego Bitrixa, żeby nam dodatkowe nasze rzeczy realizował. Tak więc muszę Ci podziękować.

Hania: Szok. Powiem Ci nawet nie pamiętam tego.

Bartek: To było z 10 lat temu.

Hania: Bo obecnie korzystam z innego.

Bartek: To było już 10 lat temu. Naprawdę. No to w 2013, w tych okolicach.

Hania: Jeszcze przypominam sobie, jak się poznaliśmy w ogóle jeszcze przed studiami. W sensie ty już byłeś na studiach, ja jeszcze nie.

Bartek: Też o tym dzisiaj myślałem. No to pewnie było prawie 20 lat temu. Trochę czasu minęło, szybko, szybko to płynie. A z czego korzystacie dzisiaj z ciekawości?

Hania: Z systemu do zadań? No to jest ClickUp.

Bartek: No to ja testowałem ClickUp przez ostatnie 3 miesiące i z dużą otwartością podchodziłem i ma fajne rzeczy, ale zarządzanie… time tracking mnie denerwował strasznie.

Hania: Chyba to chyba to usprawnili ostatnio.

Bartek: Może jeszcze mam, bo chciałem zrezygnować i mi dali konto darmowe na 3 miesiące. Tak więc dla tych, którzy testują ClickUpa i potrzebują więcej okresu testowego to jak się wybierze, że „rezygnuję bo idę do konkurencji” i napisze nazwę konkurencji to dają trzy miesiące gratis. Może muszę sprawdzić. Time tracking mnie tam wkurzał. I nasz wspólny znajomy Wojtek Wrona mówił, że nie, jest na to sposób, bo on korzysta z jakiejś wersji starej ClickUpa 2.0, gdzieś tam się loguje, coś tam eksportuje, wrzuca to do Excela, tam ma chyba makro. A ja mówię „okay, Wojtek, a ja to robię dzisiaj w tym Bitrixie jednym kliknięciem i każdy z moich pracowników to robi jednym kliknięciem.” Więc trochę niekoniecznie. To tam nie odpowiadało – no time tracking przede wszystkim.

Hania: Bo kiedyś chyba było tak, że wpisujesz z palca ile czasu spędzasz, a teraz jest jeszcze opcja start-stop i chyba jeszcze jedno.

Bartek: Te opcje są, ale bardziej mi chodzi o raportowanie, żeby łatwo zobaczyć np. robimy raport dla klienta i ile czasu poświęciliśmy na jego projekt. 

Hania: Ja taguję.

Bartek: Ty tagujesz. Ja dzisiaj w tym moim Bitrixie dosłownie jeden prosty raport, wybieram klienta, zakres dat, wygeneruj i koniec.

Hania: Grunt, że działa!

Bartek: Grunt, że działa. Tak i naprawiłem jeszcze Bitrixa pod jednym względem, mając mój background IT: on jest strasznie brzydki i ten interfejs jest strasznie intuicyjny i napisałem jakiś prosty skrypt, który usuwa po prostu elementy, ukrywa elementy i teraz jest nawet ładny interfejs.

Hania: No widzisz, że dzięki wiedzy IT możesz sobie nawet upiększyć korzystanie.

Bartek: No i zdecydowanie jest lepszy. ClickUp jest teraz popularny. Widzę, że wszyscy tego ClickUpa przechodzą.

Hania: Mnie też przekonało to, że można śledzić cele takie, które wyznaczamy sobie np. na kwartał. No i bardzo fajnie, widzę, gdzie jesteśmy. Tutaj metoda OKR jest mi bliska i też stosuję ją tutaj, a to narzędzie, które pozwala to śledzić, jakoś tak bardzo przemawiało do mnie.

Bartek: Tego nie widziałem, tego nie śledzimy. Oczywiście w nieśmiertelnym Excelu śledzimy takie rzeczy. Każdy z nas ma marzenie, żeby używać jednego narzędzia do wszystkiego.

Hania: Excela.

Bartek: Excela się da. Czego się nie da zrobić w Excelu? No wszystko da się zrobić. Dzisiaj nawet jest integracja Excela z chatem GPT, więc można tam nawet teksty generować do social mediów na przykład. Czyli wrzucamy content plan i chat GPT może nam wygenerować teksty. Nie robimy jeszcze tego, ale pewnie taka jest przyszłość. Wracając do twojego biznesu. Bo tak przeleciałaś: wiesz, tego jest tyle. To jeśli dobrze rozumiem, to jest taka część edukacyjna. Czyli to jest jedna linia biznesowa skierowana do B2C raczej, czyli osoby, które chcą zostać analitykami biznesowymi w branży IT.

Hania: Chcą wejść do branży IT i się przygotować po kolei: do zdobycia pierwszej pracy, później też do rozwinięcia się, no ale też mamy takie szkolenia, które są już dla tych zaawansowanych, czyli: „jestem już analitykiem biznesowym”, czy nawet jest też wiele ludzi na rynku, którzy przez wiele lat pracują na tym stanowisku, ale nie mają tych kompetencji takich naprawdę wysokich czy kompleksowych, więc tu naprawdę można dojść do takiego poziomu mistrzowskiego i to robimy i dla osób indywidualnych, ale też dla firm. Jest wiele firm, które gdzieś tam wraca do tego, żeby kolejnych pracowników przeszkolić.

Bartek: Dobrze, to jak teraz mówisz „robimy”, to znaczy, że nie tylko Ty, tylko jest zespół, tak?

Hania: Tak, tak. Przez długi czas ja prowadziłam to sama, bo też takie przekonanie miałam, że ja to się nie nadaję w ogóle do prowadzenia zespołu. Ale w pewnym momencie doszłam do takiego punktu, że stwierdziłam, że ja muszę się tego nauczyć, nawet za cenę popełnienia jakiegoś błędu, już powiedzmy zapłacę tym błędem, ale muszę tę kompetencję pozyskać. Więc wtedy faktycznie zespół powstał. I zaskoczyło mnie to, bo okazało się, że gdzieś tam takie przekonanie, które sama sobie postawiłam, niekoniecznie jest słuszne, bo te osoby nadal są dalej, chcą dalej pracować, chcą gdzieś tam też powracać, jeśli potrzebują gdzieś tam sobie zrobić przerwę z różnych względów, np. jakiegoś macierzyńskiego. Więc to jest dla mnie taka fajna rzecz, no ale też taka, może taki wniosek, że czasami sami sobie gdzieś tam taką przeszkodę stawiamy, która niekoniecznie musi być faktem.

Bartek: Wiesz co ja rozmawiam – dzięki też temu kanałowi – z wieloma przedsiębiorcami ostatnio, ale nie tylko tutaj, tylko gdzieś tam w różnych miejscach i to, co się powtarza, to wszyscy mówią, że najbardziej ogranicza nas nasza własna głowa. Serio. Każdy mówi, że to co jest ograniczające w jego biznesie, to to jest głowa foundera.

Hania: On sam.

Bartek: I to wiesz, nawet na takich poziomach, że ktoś zatrudnia 100 osób czy 300 osób w software house. Mówią: żeby zrobić kolejny krok to najbardziej nas głowa ogranicza. My sami siebie najbardziej ograniczamy. Nie tylko ktoś, kto ma małe i średnie biznesy. Takie większe biznesy też. To dla mnie też było takie odkrycie ostatnich miesięcy, że ludzie, my sami – też tak uważam – mnie najbardziej ogranicza moje własne głowa, więc trzeba z tym walczyć aktywnie, nie? Uświadomimy to sobie, to wtedy łatwiej przejść przez to. A też mówiłaś: „robimy szkolenia czy wspieramy firmy w realizacji” – to jak to wygląda w praktyce? To jest jakiś on-site, online czy narzędzia?

Hania: Znaczy bardzo różnie to może wyglądać – często to były spotkania na żywo, ale w pandemii i wszystko się przeniosło do internetu. Więc te szkolenia, większość z nich jest nagranych – to są kursy online, do których można się w dowolnym momencie dołączyć i zrealizować ten materiał. Niektóre przygotowują do jakichś egzaminów, potem można sobie zdać certyfikat, są tam pytania, testy itd. Ale są też takie możliwości, że się spotykamy na żywo, czy tam jest mentoring, czy tam jest jakaś sesja Q&A, czy po prostu przerabiamy jakieś zadania i otrzymujemy feedback. Tutaj też akurat taki program jest, który już tak kompleksowo przygotowuje.

Bartek: Jakieś studia takie? Chyba taki program…

Hania: Tak, tak.

Bartek: Studia zaczęłaś? Bo widziałem gdzieś na storiesach…

Hania: Mówię, tych kursów się już narobiło tyle – no i to też takie wyzwanie było, bo na początku każdy robił kurs online, więc kurs online, potem drugi, potem trzeci, ale kiedy ich jest już tak dużo, to nie można podchodzić do nich w ten sam sposób. Więc mówię: no dobra, to teraz jakaś paczka może, pakiet, jeden pakiet, drugi pakiet trzeci. A jest ich już ponad dziesięć takich większych kursów, więc można faktycznie cały rok się tym zajmować.

Bartek: I to jest ta działka B2C. A to, co mnie bardziej interesuje – jak się domyślasz – to jest ta działka B2B. Bo o ile znam tą twoją działalność edukacyjną od lat, to to ten obszar B2B to jest dla mnie pewna nowość. Nie miałem świadomości, że takimi rzeczami się zajmujesz, a to mnie bardzo ciekawi, bo też jeszcze może taki dodam kontekst – zgaduję, że to jest coś, co np. w momencie teraz w Project Up, kiedy skalujemy firmę i ona się rozrasta, to my już widzimy, że dzisiaj procesy, które były ułożone pod firmę kilku, kilkunasto-osobową przestają działać. Ale nie wyprzedzając – B2B.

Hania: Super. No więc B2B ma wiele wyzwań takich, że chce coś zoptymalizować, przyspieszyć itd. Tych ludzi w firmach na początku jest niewiele, potem pojawia się coraz więcej. I każdy problem w tej skali rośnie. To co taki analityk, czyli z czym ja mogę pomóc, to wykorzystuję te swoje umiejętności analityczne do tego, żeby zrozumieć, jaki ten przedsiębiorca ma cel. Bo taka rzecz, która bardzo często występuje, że rozmawia się na przykład z szefem i on mówi: „no, ja chcę zrobić coś”, czyli już wyskakuje z rozwiązaniem. Albo też – kiedy zamawia jakieś oprogramowanie, aplikacje.

Bartek: Czyli za daleko i nie ma tej analizy.

Hania: On już przeszedł pewien proces myślowy u siebie w głowie i mówi, co z tego wyszło, czyli np. właśnie, że chce… Że chce proces zostawić, to się akurat rzadko zdarza, ale że chce, żeby coś było szybciej czy po prostu zoptymalizować, albo np. że chce pewne rozwiązanie IT. A to co ja robię z tym swoim frameworkiem, który wykorzystuję do pracy, to robię krok wstecz, czyli: „Dobra, ale jaki Ty masz problem?”. I bardzo często jest tak, że my tak bardzo szybko przeskakujemy przez te nasze myśli, że my nie nazywamy tego problemu wprost, i potem jeszcze przekazujemy to naszym pracownikom, którzy się mają zająć tym rozwiązaniem. I oni nie rozumieją, mogą nie być świadomi, jaki problem my w ogóle rozwiązujemy. A kiedy ktoś już dochodzi do takiego większego poziomu świadomości, to rozumie, że aplikacja, która na przykład ma służyć do tego, żeby ściągnąć więcej ludzi albo poprawić wizerunek, albo gdzieś tam więcej zarobić, w zależności od tego, gdzie jest cel, to tę aplikację się inaczej robi, na co innego się położy nacisk, inaczej się ją zaprojektuje. Więc w zależności od tego jaki problem chcemy rozwiązać, jaki mamy cel, to wszystkie te działania później, inaczej tak naprawdę te rozwiązania będą wyglądać. Więc ja nie jestem w stanie powiedzieć, czy to jest dobry pomysł, czy to jest zły pomysł bez tego, skąd to się wzięło i co ty chcesz rozwiązać. Więc to jest pierwsza rzecz, którą próbujemy zrobić i to jest trudne. To jest bardzo trudne czasami. To się wydaje: „No dobra, to powiedz cel, o ile chcesz wzrost wzrostu danego miernika”. Tylko teraz: jaki miernik? Czy to jest odpowiedni miernik do jakiejś daty, czy taki czy inny – to jest wydaje się proste zadanie, ale kiedy faktycznie się zabrać za ten firmowy case to nie jest aż tak łatwo na to odpowiedzieć.

Bartek: Ja to robię aktualnie, więc nie wydaje się proste. A jak to robicie tak w praktyce? I dla kogo? Czy to jest bardziej dla małych i średnich, czy firm, czy raczej dla korporacji?

Hania: Jeśli chodzi o tą moją własną działalność, no to raczej zgłaszają się na ten moment mniejsze przedsiębiorstwa, czy to nawet jednoosobowe działalności, czy takie, które zatrudniają do kilkudziesięciu osób. To jest większość klientów, z którymi pracujemy na ten moment, ale ja mam z kolei doświadczenie w pracy, gdzie jest kilkaset osób, więc zarówno takie rzeczy mogę zrobić i takie, tylko z tej mojej własnej działalności ten mniejszy…

Bartek: Które fajniejsze?

Hania: Wiesz co, co fajniejsze ciężko powiedzieć, bo tam gdzie mamy dużą skalę, tam jest większa złożoność. I to też jest ciekawe jak taka układanka, jak to wszystko poustawiać. Tam jest więcej tych elementów i tych zależności. Więc to jest o tyle ciekawe, ale w tych mniejszych przedsiębiorstwach jest o tyle fajnie, że jak gdzieś to postanowimy, i szef chce, to to się stanie i się wdroży.

Bartek: Jest bardziej dynamiczna sytuacja i chyba mniej ograniczeń mimo wszystko, co?

Hania: No ale też mniejszy budżet, więc.

Bartek: No tak, też wyzwanie. Czyli załóżmy, że jest sobie taka firma jak ProjectUP zatrudniająca 20, dwadzieścia parę osób i ma jakieś swoje cele wzrostowe. Załóżmy, że tym wskaźnikiem jest zysk albo marża. I co wtedy? Jak taki  proces wygląda?

Hania: No często jak jesteśmy na tym poziomie finansowym, to musimy gdzieś tam to przez strategię przepuścić, czyli: jaka jest strategia firmy? I teraz – część firm ma to bardzo jasno albo przygotowane w głowie, albo gdzieś tam nawet spisane. To jest super, to się bardzo rzadko zdarza, a często tego nie ma, więc to trzeba wypracować, czyli odpowiedzieć sobie na pytania: no dobra, chcemy wzrostu, bardzo fajnie, ale czy my mamy odpowiedzi na te pytania do jakich segmentów klientów chcemy uderzyć, z jaką propozycją wartości, z jakimi usługami czy produktami? Więc mamy już pomysł, w jaki sposób ten wzrost ma być osiągnięty i też jak chcemy tą przewagę zbudować, czy chcemy być najbardziej kompleksowi, czy chcemy być…

Bartek: Najbardziej specjalistyczni.

Hania: No na przykład, czyli wyszukać tą przewagę z innymi: gdzie my chcemy? Na jakim rynku? Z jaką propozycją wartości tutaj do kogoś wskoczyć, ale też jak to się ma w tych różnych obszarach. Czyli ok, są finanse, jest też to, co chcemy zrobić dla klientów, czy może mamy jakieś cele, takie, które np. hamują naszą strategię, bo my wewnętrznie jeszcze jesteśmy nie poukładani i żeby zrobić krok do przodu np. musimy sobie coś usystematyzować, przygotować, usunąć jakiś dług techniczny czy organizacyjny, który narósł. Więc to też może być coś takiego. Albo np. brakuje nam tych umiejętności i potrzebujemy w tym obszarze takiego uczenia się i kompetencji by coś rozwinąć. Więc wtedy już jak chcemy wzrost, to bardziej nam to podpowiada, w jaki sposób te wzrosty mają być osiągnięte, a kiedy już to wiemy, to dalej to sobie kaskadujemy na jakieś inicjatywy firmy. Czyli to może być ustalenie procesów biznesowych czy ich optymalizacja, czy na przykład pozyskanie jakichś pracowników z danymi umiejętnościami czy przeszkolenie pracowników. No i czasami to się wiąże też z tym, że potrzebujemy jakiegoś software’u czy nowego, czy może pointegrować inaczej jakieś części, które mamy dzisiaj, czyli takie możliwości biznesowe, za pomocą technologii, trochę sobie zwiększyć.

Bartek: Gdzie w tym wszystkim Hania? W sensie, jak wygląda ten proces z Twojej perspektywy? To są jakieś konsultacje, warsztaty? Jak Ty pracujesz z tymi klientami? Czy Twój zespół jak pracuje z tymi klientami?

Hania: Tak, czyli najczęściej to co ja daję to taki framework, czyli poukładany schemat, w jaki sposób pracujemy. Nam przedsiębiorca, czy firma, daje swoje case do opracowania, swoje przypadki. Jak to się dzieje? Najczęściej właśnie są to na początku darmowe konsultacje, gdzie my przelatujemy taką błyskawicą przez ten problem i tam naprawdę padają różne czasami wyrwane z kontekstu, że mamy problem z tym, działamy tak, co możemy usprawnić. I to jest już taki pierwszy moment, gdzie my się możemy zderzyć z tymi myślami, gdzie tak naprawdę jest problem, czym moglibyśmy się zająć, jakieś pierwsze pomysły tutaj wyszukać na to, jak to można zrobić. A później no to są na pewno też warsztaty i to im bardziej zaangażujemy te osoby, które później mają wpływ na realizację, tym lepiej jest później do tego wdrażania w rzeczywistości. Czyli jeśli jest jednoosobowa działalność, to tego problemu nie ma. Jeśli jest niewiele osób, to też mamy to grono dość wąskie, ale już w tych organizacjach, gdzie mamy kilkadziesiąt czy kilkaset czy kilka tysięcy osób, no to tam bez warsztatów będzie trudno, bo nawet jeśli prezes się zgodzi na to, że to dokładnie tak powinno wyglądać, to później i tak realizacja będzie w rękach kogoś, kto nie czuje dlaczego to tak powinno być.

Bartek: Dobra czyli najpierw mamy najpierw konsultację, potem mamy, załóżmy, warsztat. Identyfikujemy tam problemy, jakieś koncepcje rozwiązań. I co dalej?

Hania: No i dalej jeśli chcemy wdrażać już konkretne rzeczy, czyli np. zamodelować proces albo wykonać jakieś rzeczy, które go zoptymalizują, np. przygotować jakieś oprogramowanie, albo trochę zmienić, albo przekładać sposób jak ludzie rozmawiają ze sobą, jak się wymieniają informacjami, no to często jest tak, że możemy to zamodelować, ale później już realizacja może przejść do firmy. Czyli jak coś wykonać, to najczęściej jest tak, że albo samym wykonaniem już tych takich czynności zajmuje się firma, która to zleciła, czyli pracownicy tej firmy, a jeśli na przykład jest potrzebne jakieś oprogramowanie, to tutaj albo możemy przygotować projekt, który będzie mówił, że mniej więcej są trzy warianty rozwiązania, to jest najbardziej korzystne, więc szukajcie w tym obszarze albo gotowego rozwiązania, albo niech ktoś to dla was zrobi. Jeśli ktoś to dla was zrobi, no to znowu: możecie sobie sami wybrać dostawcę albo też możemy w tym pomóc. Czyli my nie wykonujemy już wtedy programowania i tych rzeczy.

Bartek: W ogóle mam taką obserwację, że firmy często piszą dedykowane oprogramowanie bez sensu, tam gdzie są gotowe rozwiązania, albo gdzie można integrować dwa rozwiązania i coś zautomatyzować, to jest tworzony dedykowany software, który kosztuje dziesiątki, jak nie setki tysięcy złotych, zamiast kupić licencję za kilka tysięcy.

Hania: Bardzo się cieszę, że to mówisz. To jest dokładnie to.

Bartek: I myślę, że to jest też bardzo duża, tak jak rozumiem, korzyść z takiej współpracy dla waszych klientów, że mogą oszczędzić setki tysięcy złotych na customowym oprogramowaniu, gdzie mogliby korzystać z już jakichś rozwiązań istniejących, ewentualnie dostosować albo je gdzieś zintegrować.

Hania: Dokładnie – kilkadziesiąt procent nawet można. Ja się spotkałam z taką sytuacją często, że przychodzi do mnie ktoś, i mówi: „wiesz co, mnie nie stać na to IT”, „Ale na co?” „No, tutaj mam wypisane co ja chcę. Poszłam do firmy, ona mi wyceniła to na tyle i tyle. Ale ja teraz nie mam tyle pieniędzy.” Ja mówię: “Jezu, taka wycena wielka, co ty tam sobie życzyłaś, żeby ci oni zrobili.” No i faktycznie, jak ktoś nie ma takiego ustrukturyzowanego myślenia, jak od problemu przeprowadzić to do zakresu systemu IT, to ten zakres bardzo puchnie. On wcale nie rozwiązuje problemu, tylko zahacza o wiele różnych wątków pobocznych i faktycznie jest wycena bardzo duża. No a właśnie moc tutaj w tym polega, żeby mając ten schemat taki myślenia i pracowania sobie porównać: aha problem jest taki, mam opcję pierwszą, drugą, trzecią. Tak jak też opowiadałeś tutaj zanim zaczęliśmy rozmowę, że wykonywałeś ocenę różnych możliwości w kontekście konkretnych kryteriów i też fakt, jak to jest dla Ciebie istotne, no nie. Czyli możemy podejmować decyzje. To nie jest tak zawsze, że na jeden pomysł jest tylko jedna możliwość, więc dokładnie gdzieś do tego prowadzimy – wybrać najlepsze rozwiązanie.

Bartek: I też ekonomiczne, ekonomicznie opłacalne, mając to na uwadze. Super, trochę więcej rozumiem. Coś jeszcze chciałem dopytać w tym obszarze B2B. Jest moda teraz duża na Automation House, rozwiązania no-code, low-code. Tylko ja nie mam Twojego doświadczenia w tym. Rozumiem ideę, nawet korzystam w jakiejś podstawowej rzeczy typu Zapier. Kocham i polecam, ale chciałbym o Twoją perspektywę w tym obszarze zapytać. Czy korzystacie z takich rozwiązań? Widzicie takie rozwiązania? Na tym etapie rozwoju ma to sens? Nie ma sensu?

Hania: Jak najbardziej. Nawet miałam kiedyś webinar na swoim kanale z osobami, które specjalizują się właśnie w rozwiązaniach low-code’owych. To byli analitycy, którzy też analizę biznesową przeprowadzają i dla mnie w pewnym sensie wszystko to jest obojętne jakie rozwiązanie zastosujemy pod spodem. Ważne jest właśnie to połączenie perspektywy biznesowej z tym, co chcemy osiągnąć. Czyli jeśli wiemy faktycznie, do czego chcemy dojść, jak działa nasza firma, to później już sobie dostosujemy te opcje, czyli te różne rozwiązania. I to może być rozwiązanie low-code’owe i w pewnych sytuacjach rzeczywiście to będzie najbardziej korzystne, a w pewnych pewnie będziemy potrzebowali trochę innego wariantu. Więc jak najbardziej warto wiedzieć, co się dzieje na rynku, że powstają takie narzędzia. Warto też poznać ich możliwości po to, żeby wiedzieć, w jakich sytuacjach można polecić to jako opcję rozwiązania.

Bartek: Ja jestem zafascynowany, nie mam tylko czasu, żeby się tym zająć oczywiście, ale widząc nawet w takich podstawowych rzeczach, na przykład nasz system tasków integrujemy z Google Docsami, prosta głupia integracja, natomiast ile radości, ale ile czasu to oszczędza. Natomiast ktoś generuje codziennie raport czy co jakiś czas raport dla swoich podwładnych, i to ma wszystko w jednym miejscu i jednym rzutem oka widzisz czy wszystko jest ok. Integracja zajęła nam parę godzin i kosztowała 1000zł. Oszczędzamy od wielu lat dzięki temu dziesiątki godzin miesięcznie. To jest ta przewaga wynikająca z technologii i wydaje mi się, że jesteśmy w takim momencie, jeżeli chodzi o czasy, że ta technologia jest tak dostępna jak nigdy wcześniej, że faktycznie te 15-20 lat temu jak studiowaliśmy informatykę to wtedy te rozwiązania były drogie, ciężkie i nie było gotowych rzeczy, a dzisiaj mamy tyle fajnych systemów, z których można skorzystać, że technologia jest na wyciągnięcie ręki i warto z niej korzystać.

Hania: Tak, ale też przytłacza z kolei ta mnogość wyboru.

Bartek: Tak, ale to też jest coś, w czym Wy możecie pomóc pewnie, nie? Powiedzieć, że okay, takie mamy problemy, to, to i to rozwiązanie pewnie będzie najbliższe tego, co potrzebujecie.

Hania: Ja też widzę wśród moich klientów takie jakby kategorie różnych klientów i jeden rodzaj klienta to są takie osoby, które reagują alergicznie na technologię, po prostu mówią: ja się nie znam, ja się boję w ogóle, ja się tego nie tykam, nie wiem, o co tam chodzi. I to jest takie grono, no któremu na pewno pomoże też poprowadzenie krok po kroku, że masz taki problem, tu jest konkretne narzędzie, które możesz zastosować i to komuś też obniża taki poziom stresu, że teraz musi nie wiadomo ile tam się dowiedzieć na ten temat, czy że to będzie trudne. Można to jakby złagodzić ten proces wejścia w technologię po prostu asystując komuś, pokazując pierwsze kroki. Jest inna grupa klientów, którzy z kolei: a tu Zapiera, a to spróbują tego, a tu integracja, tu coś tam poustawiane i tam taki zestaw automatyzacji, że aż nie wiesz skąd co wychodzi i gdzie te dane idą. Więc są też takie osoby, które próbują bardzo wielu różnych rzeczy i gdzieś tam wprowadzają to do swojej firmy. I tu wyzwanie polega na tym bardziej, żeby się zastanowić, czy to są optymalne rozwiązania, czy po prostu za takie się złapał, to było pierwsze, co mu przyszło do ręki i jakiś pomysł na zrobienie tego. No i też w pewnym momencie, kiedy tego jest bardzo dużo, kiedy firma rośnie, jest coraz więcej zamówień, no to trzeba to trochę optymalizować, czyli może trochę uprościć, może przejść na jedno narzędzie, które to zrobi, żeby po prostu się nie zagubić w tym. Czyli znowu ten cały taki landscape różnych rozwiązań, żeby to po pierwsze zobaczyć, jak wygląda cały ten zestaw i zastanowić się, czy można to zoptymalizować. A z kolei już w tych wielkich firmach no to kilkaset systemów czy różnych rozwiązań czy technologii, to znowu to jest wyzwanie, które no podobnie też trzeba wtedy zastanawiać się, czy rzeczywiście my tam nie mamy nadmiaru, czy to nie jest jakoś nadmiernie skomplikowane, czy możemy to zrobić łatwiej.

Bartek: Zawsze jest nadmiernie skomplikowane, nie? Chyba taka jest praktyka.

Hania: No często, bo często brakuje w firmach kogoś, kto będzie faktycznie czuwał nad tym. Na przykład często są architekci czy architekci rozwiązań, czy architekci, którzy patrzą na ten cały zestaw systemów, ale pod kątem technologicznym. A to, czego my często też potrzebujemy, to spojrzenie na to i połączenie tego z perspektywą biznesową, czyli: no dobra, jaka jest twoja najważniejsza usługa? Na przykład to, jaki jest twój najważniejszy produkt, gdzie masz największą marżę, na przykład to. No i zastanowić się, czy faktycznie te rozwiązania informatyczne, te systemy, funkcje, dane i tak dalej, czy rzeczywiście to wspierają. A te, które być może są najdroższe, a wspierają coś, co jest najmniej warte w naszej firmie, to może to jest obszar znowu do jakiś tam oszczędności.

Bartek: Moja małżonka pracuje w korporacji. Właśnie przejmują inne firmy w różnych krajach Europy i świata i integrują czy próbują integrować te systemy księgowo-finansowe głównie, ale też produkcyjne. I to jest duże wyzwanie.

Hania: Tak, to już głowa puchnie i bez specjalistycznych narzędzi też trudno to ogarnąć. Jak człowiek próbuje sam, to w głowie albo na jakichś kartkach to naprawdę jest bardzo ciężko.

Bartek: Zgadza się. Ja widzę to w małej skali. Tej dwudziesto-paro osobowej firmy już jest ciężko, więc pewnie w skali kilkuset, kilku tysięcy to poziom trudności rośnie geometrycznie.

Hania: Ale są narzędzia też do tego.

Bartek: Dobra, trochę wiemy, czym się zajmujesz. Dzięki, że się podzieliłaś. Trochę więcej rozumiemy, ale chciałem Ci zapytać o marketing, bo ProjectUP jest agencję marketingową, więc ta perspektywa marketingowa różnych przedsiębiorców mnie zawsze ciekawi i wiem, że historycznie to od dawien dawna działasz contentowo, tak właśnie pozwoliłem sobie sprawdzić, że pierwszy Twój film na YouTubie to 6 lat temu. No, minęło co? I chciałem podpytać o Twoje doświadczenia, perspektywę marketingową, rzeczy, które robiłaś, które się sprawdziły albo które się nie sprawdziły, się podzieliła z nami.

Hania: No trochę było tych prób różnych, więc i wzloty i upadki.

Bartek: Ja widzę tylko wzloty u Ciebie.

Hania: Tak, bo pewnie z perspektywy…

Bartek: Z zewnątrz widać tylko wzloty.

Hania: Nie, nie, naprawdę było wiele różnych sytuacji. Może zaczęło się od tego, że powstał blog i ten blog powstał z taką myślą, że można tam pisać, dzielić się jakąś wiedzą. Ale tam też dzięki temu, że piszę artykuły, to to jest motywacja dla mnie, żeby się rozwijać cały czas. Więc przez wiele, wiele lat to były artykuły, tak jak mówisz, w pewnym momencie był ten trend, żeby wchodzić w wideo, więc tego wideo się zaczęło pojawiać coraz więcej. Ten content marketing to jak najbardziej, z czasem gdzieś były też próby tego, żeby wchodzić w e-mail marketing i tam…

Bartek: Czyli baza subskrybentów i na tej bazie subskrybentów praca z jakimiś materiałami.

Hania: Tak, ale to dopiero od niedawna, też po szkoleniu Ani Serowicz, a propos marketingu. Też spojrzenie na to, że te maile wysyłane w seriach, w automatyzacji, że to jest też taka fajna wartość, nie trzeba za każdym razem działać w taki sposób, że dzisiaj piszę i wysyłam, a potem znowu siadam, a jak nie mam czasu, to nie siadam i piszę i wysyłam. Tylko właśnie, że że możemy te sekwencje tworzyć. Więc tutaj takie próby też powstały, sekwencje pod kilka, pod kilka ścieżek, czyli dla tych, którzy dołączają do listy subskrybentów też takie wprowadzenie, dla tych, którzy biorą udział w jakimś takim podstawowym kursie, to też takie takie wprowadzenie. Też była taka historia, że zobaczyłam, że można wysyłać mailami lekcje kursów. I ludzie mówili, że – taki feedback dostałam – oni się tak czuli, jak ja bym do nich tego maila pisała, że to było niesamowite, że codziennie o tej samej porze, i po prostu był taki krótki, fajny i tak się świetnie czytało.

Bartek: Czyli zamiast kursu online, kurs taki e-mailowy.

Hania: No, było coś takiego.

Bartek: Codziennie, czy tam co jakiś czas, nowa lekcja.

Hania: Tak, tak, byłam też w ogóle na studiach z copywritingu, content managementu i storytellingu, i tam poznałam między innymi Piotra Buckiego i był też Artur Jabłoński między innymi. Więc bardzo fajni wykładowcy. Była też pani Wrycza-Bekier, która świetnie od tej strony pisania i zarówno książki, ale też ćwiczenia były bardzo fajne i myślę, że to też dużo dało, bo od wielu osób później też miałam taką informację zwrotną, że kiedy coś napiszę, to im to jest łatwo zrozumieć. Więc tutaj nauczyłam się też jak opisywać produkty na stronach internetowych. Na pewno produkty cyfrowe. Więc to na pewno była fajna rzecz, ale w trakcie ubiegłych lat w pewnym momencie też doszłam do tego, że potrzebuję jakiegoś wsparcia marketingowego. I 2020 to chyba był właśnie jak zaczęłam szukać jakiejś agencji, która byłaby mi w stanie pomóc tutaj.

Bartek: I korzystasz dalej? I w jakim obszarze?

Hania: To było ciekawe doświadczenie, bo zaczęłam po pierwsze najpierw szukać sobie różnych agencji, które zajmują się marketingiem, po drugie wykonywać telefony, żeby ustalić z nimi, co to by miało być, w jakim zakresie moglibyśmy działać. I pierwsze zaskoczenie było takie, że kiedy im powiedziałam, jaki chcę rezultat osiągnąć, no to powiedziałabym, że mnie wyśmiali po prostu. Ja mówię: no ale hej, w naszej branży są takie wyniki, a oni mówią no to ja nie wiem, kto ma takie wyniki, no to no mówię, że tutaj, na przykład, Ania Serowicz niesamowite, wykręca takie liczby. No to oni byli w szoku. Powiedzieli, że to nie jest normalne. To nie jest standardowy wynik, który da się osiągnąć i że oni nie widzą jakby tego, tutaj takiej współpracy, w sensie nie byliby w stanie dowieźć takiego wyniku. Dostawałam też odpowiedź, że no takie wyniki w branży to tylko Mateusz Grzesiak, to nikt inny takich nie ma, to w ogóle nie ma co liczyć na to. Więc to było dla mnie też takie pierwsze zaskoczenie, jeśli chodzi o…

Bartek: Czyli ja byłem na Twoim miejscu 6 czy 7 lat temu. Dlatego założyłam agencję – szukałem agencji w Trójmieście i rozmawiałem wtedy z 26 agencjami, trochę tak mówiąc jak Ty, że takie mamy cele do osiągnięcia, takie mamy potrzeby. Ja tym marketingiem w poprzedniej firmie zajmowałem się przez 7 lat na zasadzie: pierwsza sobota miesiąca, mój szef mnie zapraszał i mówił “Bartek, ile wydałeś moich pieniędzy i ile ja na tym zarobiłem.” Ale muszę mu oddać chwałę, że faktycznie przez 7 lat razem siedzieliśmy, szukaliśmy rozwiązań, testowaliśmy nowe pomysły, czy takie rzeczy jak Google Ads to się wtedy pojawiały, social mediów nie było jeszcze, “o to spróbujmy”, pierwszą kampanię na Facebooku robiłem tymi rękoma ponad 10 lat temu, to jeszcze nikt nie wiedział, że tam jest system reklamowy. Mój szef się nie zgodził, zapłaciłem z własnych pieniędzy, żeby przetestować. No i właśnie też tak miałem, że rozmawiałem z dwudziestoma sześcioma agencjami, mówiąc: słuchajcie no takie mamy cele, tyle potrzebujemy leadów, bo taką mamy konwersję z leada na klienta, taką średnią wartość tego klienta. Co możemy zrobić, żeby tych leadów było więcej, albo żeby były lepsze? No to się dziwnie na mnie patrzyli, a dla mnie to takie było dość oczywiste i nie mogłem – skracając tą historie – nie mogłem znaleźć takiej agencji, więc musiałem taką założyć po prostu, żeby ktoś rozmawiał o biznesie, a nie o tym, żeby robić ładne obrazki.

Hania: Wtedy weszłam we współpracę z jedną agencją i faktycznie przygotowaliśmy kampanię pod jeden z produktów, który wtedy startował. No i muszę powiedzieć, że wiele rzeczy wydarzyło się fajnych w tej współpracy, czyli przeprowadzony proces, jak np. reklamy mają się wyświetlać, jaki ma być też ten proces przechodzenia leadów przez poszczególne etapy.

Bartek: Czyli lejek zbudowaliście.

Hania: Tak, tak. No i to zagrało fajnie. Naprawdę bardzo, bardzo dużo osób nowych dotarło na tę stronę. Do wielu nowych osób też dotarliśmy, które nigdy wcześniej nie słyszały o tej marce, ale zakup nie spowodował, że byłam w stanie zarobić po opłaceniu kosztów pracy tej agencji. Więc jakby powiedzmy, że na tej współpracy wyszłam na zero. I też szukaliśmy, zastanawialiśmy się nad przyczynami takiego stanu, co się wydarzyło. Ze swojej strony, ale też taki feedback wtedy od nich dostałam, że ten produkt nie do końca pasował do tej grupy, do której targetowaliśmy. To była jedna rzecz, też polityka cenowa, nie do końca dostosowana do tej grupy, więc wiele rzeczy takich dookoła.

Bartek: Jak na pierwszą współpracę wyszłaś na zero, to nie jest źle, wiesz. Jak pierwsza współpraca to właśnie wychodzi dużo takich rzeczy, że produkt jest może właśnie nie dostosowany do grupy, że pricing jest nieodpowiedni, albo że też nawet agencja dobrała złe narzędzia, no bo jeżeli nie mamy historycznie żadnych danych o kampaniach płatnych, bo rozumiem że to płatne kampanie były, no to zgadujemy trochę nie, czyli robimy pewne hipotezy bazując na doświadczeniu, no ale każdy biznes jest inny, każdy przypadek jest inny.

Hania: Ale świetne było to co powiedziałaś. Bo widzisz, ja często przyjmuję sobie jakiś próg, potem go np. nie osiągnę i myślę sobie, że to jest słaby wynik. Ale to, co jest bardzo ważne to benchmark też, czyli jak mają inni i porównanie do tego, jak to jest na rynku, albo inni przedsiębiorcy jakie mają wyniki. Także super. To ciekawe, że rzuciłeś tutaj.

Bartek: Ja w ogóle mam misję swoją, żeby ten rynek agencyjny w Polsce naprawiać. Ja wiem z której agencji korzystałaś, więc fajna agencja, kiedyś mówiłaś. W Gallupie mam rywalizację na pierwszym miejscu.

Hania: O rany, nie spotkałam jeszcze takiej osoby. Miło Cię poznać.

Bartek: Mi również. Jak pierwszy raz to zobaczyłem to pomyślałem: o jakie to jest straszne, a później stwierdziłem: nie no, okay, no taki jestem, taka jest prawda, jak to wykorzystać, żeby ten mój biznes rósł i żebym ja się nim dobrze w nim czuł również.

Hania: No nieźle. Też mam rywalizację, ale nie na pierwszym, ale rozumiem.

Bartek: Ciekawe, czy jeszcze mam więcej wspólnych. Pamiętasz swoje?

Hania: No pewno. Uczenie się, myślenie o przyszłości, wizjoner…

Bartek: To też mam.

Hania: Strategię gdzieś tam w dziesiątce… fokus, koncentrację…

Bartek: Ja tylko pięć robiłem, ja też mam fokus, jeszcze mam komunikację wysoko.

Hania: A to też nieczęsto spotykam. Także gratulacje.

Bartek: Rywalizacja chyba jest na pierwszym miejscu. Komunikacja na trzecim…

Hania: Indywidualizację mam jeszcze.

Bartek: No to podobne cechy, w sumie podobne. No, to wracając do agencji…

Hania: Więc to było jedno z takich doświadczeń, które miałam…

Bartek: Czyli to była taka płatna kampania po prostu pod launche dla jednego z produktów.

Hania: I ja wtedy wyciągnęłam taki wniosek, że tak jest, że nie wystarczy zatrudnić agencję do wykonania zadania i to nie przyniesie spektakularnych rezultatów, w sensie, że potrzebuję sobie poukładać bardzo wiele różnych klocków dookoła, które muszą razem funkcjonować. I w pewnym momencie też doszłam do takiego punktu, że nie wiem, po pierwsze, że mnie to przytłacza w sensie, że tej wiedzy marketingowej jest tak dużo w tak różnych punktach, a po drugie, że nie wiadomo w zasadzie, od czego powinnam zacząć, bo to i tu źle, i to źle, i to źle i to poprawić. Więc nie wiadomo jak dla biznesu, który nie jest rozrośnięty, nie ma jakiegoś całego działu marketingowego, że się może rzucić i zacząć robić wszystko, że kiedy musisz wybierać bardzo dokładnie jaki krok zrobisz następny, no to w pewnym momencie tak mnie zatkało i mówię nie wiem jak mam się ruszyć teraz dalej z tym kolejnym krokiem.

Bartek: I co się wydarzyło dalej? Robisz te rzeczy wewnętrznie, sama, czy z…?

Hania: Wtedy też dołączyły do mojego zespołu nowe osoby. I między innymi jedna z osób zajmuje się tą częścią. Tutaj na pewno ten content marketing gra dużą rolę. Gdzie znowu ja jestem trochę wąskim gardłem, bo wiele materiałów, które nagrywam, gdzieś tam czekają przy innych, wielu też różnych obowiązkach, które próbuję pogodzić z tym. Więc to jest jedna rzecz. No ale faktycznie mamy jedną osobę, która się tym zajmuje i pod kątem ustalania kalendarza, i publikacji, i tego, jakie plany mamy, i kampanie. A to, co jeszcze zaczęłam robić, to wchodzić w różne opcje edukacji, czyli poszłam na kurs Bartka Popiela z tworzenia kampanii i to też pokazało mi, jakie to może być ogromne i bardzo skomplikowane, ale jednocześnie po przejściu przez ten proces raz i drugi, trzeci to ok, no jest tego dużo, ale można wejść w proces.

Bartek: Zaplanować i później zrealizować.

Hania: Tak i to to był, o jeny, to był ogrom pracy, to po prostu ja byłam padnięta i cały nasz zespół robił non stop po prostu, żeby według tego programu gdzieś tam tę kampanię przeprowadzić. Ona wyszła fajnie, ale znowu mnie nie dała jakiegoś takiego nie wiem, niesamowitego kopa do przodu, że to jest taki przełom.

Bartek: Ja u Bartka robiłem „Liczy się strategia” kiedyś taki kurs.

Hania: O tak, też super był.

Bartek: Też był bardzo fajny. No i faktycznie ten element strategiczny to jest to, co mnie zawsze najbardziej interesuje. Więc mam jakieś parę strategii stamtąd. To jego podejście. Metodyka jest znana, ale jego podejście realizacji do dzisiaj stosuję dla moich klientów i to mi się fajnie sprawdza faktycznie.

Hania: Super.

Bartek: Czy robicie wewnętrznie teraz, korzystacie z płatnej dystrybucji treści, czy tylko robicie wszystko organicznie?

Hania: Głównie organicznie, ale od czasu do czasu, kiedy widzimy, że coś jest wyjątkowo istotnego, to wtedy robimy płatną opcję.

Bartek: To jest to, co ja często widzę, że u Ciebie jest trochę inaczej, bo jest marka osobista, jest tych contentowych rzeczy bardzo dużo, ale to, co widzę często u klientów, to jest tak, że ktoś np. publikuje treści, nawet fajne treści. Jest firma, pisze fajne artykuły blogowe, eksperckie, dobrej jakości, potem publikuje tę informację po wszystkich social mediach możliwych, nie, Facebookach, LinkedInach i nawet Instagramach. I nikt nie widzi. Rozumiesz – nikt tego nie widzi?

Hania: No no no.

Bartek: To jaki ma sens cała ta praca? Zrobienie tego całego contentu wysokiej jakości, jak później nikt tego nie widzi. Nikt tego nie widzi, no bo jak to jest firma, a nie marka osobista, no to ciężko się przebić. Nie ma szans de facto. No więc trzeba zapłacić za dystrybucję tych treści. I to są tak zwane nisko wiszące owoce, że ktoś, kto – firma, nie osoba – firma robi dużo contentu, nawet contentu wideo np. nagrywa filmy, te filmy są wysokiej jakości, dobrze wymyślone i później one mają 18 viewsów. No i ja się pytam: jaki jest sens wydania kilku, kilkunastu tysięcy złotych na zrobienie tego filmu, którego nikt nigdy nie zobaczy? Dlatego pytam o tą płatną dystrybucję, bo to jest coś co co rzadko jest wykorzystywane, co mnie dziwi, bo tenże film jak dołoży się reklamę za 300 złotych miesięcznie to będzie miał 1200 viewsów miesięcznie. I możemy tym – co jest jeszcze super – precyzyjnie sterować, bo w systemach reklamowych możemy sobie ustalić do kogo ma ten film docierać, czy nie będziemy go pokazywać przypadkowym osobom tak jak organicznie publikujemy – nie wiemy, kto to zobaczy, tylko możemy w miarę precyzyjnie – jeszcze, bo wchodzą ograniczenia związane z cookiesami, ale jeszcze możemy bardzo precyzyjnie powiedzieć okay, chcemy, żeby ten film obejrzały te osoby, kosztuje to trzysta złotych miesięcznie, dla firmy zazwyczaj to są żadne pieniądze.

Hania: No budżet niewielki i też np. kiedy słucham różnych różnych osób, które wypowiadają się na temat reklam, to one potrafią wykręcić 2 razy, 3 razy czy kilkukrotnie, czy jeszcze więcej z powrotem tego, ile wrzuciły w reklamy. Kiedy my robiliśmy takie testy, to takich wyników nie mieliśmy. Pewnie coś źle robimy po drodze, ale gdzieś tam nasze eksperymenty tego nie potwierdzały na naszych case’ach.

Bartek: Nie zawsze się da, nie. Też jest taka prawda, że nie zawsze się da. To jest też taki trochę patologia rynku agencyjnego, no na stronę jak się wrzuca case’a, bo jakimi case’ami się chwalimy? No tymi najlepszymi. No nikt nie pokazuje, że no to mieliśmy przeciętne wyniki, albo no tu nie było wyników. No a też zobaczmy sobie z drugiej perspektywy. Jest np. produkt, który kosztuje 100 zł i robimy reklamę. Wydaliśmy 1000, zarobiliśmy 10 000. Super! Co robi przedsiębiorca? Mówi: nie no, tak się fajnie sprzedaje, To ja zrobię teraz to za 500 zł. Ten sam produkt, ta sama marka, ta sama strona, ta sama kampania. No i wynik fatalny. Nic się nie sprzedało. Więc ten pricing na przykład jest strasznie ważny. Albo sezonowość jakaś w branży. Mamy takiego klienta, który sprzedaje kapelusze, taki e-commerce. Kapelusze sprzedają się głównie latem. Zimą nosi się czapki, kapelusze, kobiece kapelusze panie noszą latem, nie? Więc zrobienie wyniku w październiku jest mało realne. I teraz są dwa podejścia. Jedno podejście. Agencja mówi: nie, tu będziemy robić, optymalizować coś tam albo ktoś mówi no niestety, wasz biznes w październiku działać już nie będzie. Trzeba wprowadzić inną kategorię produktów, np. czapki, żeby ten wasz biznes mógł funkcjonować też zimą, a nie na siłę sprzedawać kapelusze, których nikt nie kupi, prawda? I staramy się edukować klientów w tym kierunku. To Artur Jabłoński, którego wspomniałaś, ostatnio się wypowiadał w jakimś podcaście, strasznie mi się to podobało, mówił: jeżeli grupa docelowa jest dobrze dobrana, jeżeli koszt kliknięcia jest odpowiedni, czyli wchodzą odpowiedni ludzie w normalnym budżecie na stronę i nie kupują, no to nie reklamy są winne.

Hania: Tak tak, tylko wiesz, znając Artura, on jest wirtuozem marketingu czy tych reklam. Też akurat z nim mieliśmy na temat reklam. Ja widziałam jak on wtedy, a to było wiele lat temu, jak on potrafi wymyślić jak tą reklamę zrobić, jak ją stargetować, jak ją pokazać, jak ją zaprojektować. Ja tam spadłam z krzesła z wrażenia. A w tym po wielu latach pewnie robi to jeszcze lepiej. Więc wierzę, że zawsze kiedy to robisz samodzielnie albo z osobami, które też gdzieś tam niedawno dołączyły do firmy, to wiesz, że nie działa. Nie jesteś w stanie bardzo precyzyjnie powiedzieć, co robisz źle i na którym etapie. A zrobienie wszystkiego dobrze zajmuje tyle obszarów w głowie i tyle zadań do wykonania. Na przykład też teraz słuchamy podcastu „Nowoczesna sprzedaż i marketing” Szymon Negacza, tam są też odcinki marketingowe, sprzedażowe i te marketingowe. Dobra, robimy tam jeden po kolei itd. np. dobra, tam przejrzyj wszystkie strony w wyborze tych stron. Bierzemy te najbardziej uczęszczane, te gdzie jest najwięcej ruchu, czy te, które są związane z naszymi najważniejszymi produktami. I tak kawałek po kawałku próbujemy coś tam zrobić. Ale wiesz, ja mam też takie wyzwanie teraz co jest tym priorytetem? Gdzie sobie przyłożyć tą wajchę, żeby wystartować z tego i żeby to zaczęło mieć efekty? I na co? Wiesz na jaki rezultat też można liczyć wtedy?

Bartek: To jest to właśnie. Jeszcze wracając troszkę to jest przewaga agencji, że widzi dużo różnych biznesów i wie co jest możliwe, a co jest niemożliwe. I ci specjaliści np. u mnie, którzy dotykają różnych biznesów, to mogą powiedzieć to się nie uda, możemy tego nie robić, to się nie uda. Jeżeli agencja uczciwie podchodzi, musimy coś tutaj zmienić, żeby to się udało. Albo okej, przetestujemy, zaplanujmy sobie testy, zróbmy testy a/b tejże strony, np. jeżeli optymalizujecie teraz stronę, zróbmy sobie testy a/b zobaczmy, co lepiej konwertuje. I to jest przewaga agencji, że po prostu ten specjalista widzi dużo biznesów, dużo rzeczy może przetestować też często na dużej budżetach i później tą wiedzę pozyskaną na budżetach rzędu tam kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie może przełożyć do budżetu, który ma do klienta, który ma kilka tysięcy złotych. I wybrać te najbardziej optymalne rzeczy. To jest przewaga agencji na pewno. A propo Szymona Negacza i jego kursu to my próbowaliśmy wdrażać rzeczy, ma taki kurs „Machina B2B”, to próbowaliśmy wdrażać wewnętrznie, i ja mam wrażenie cały czas, że i te kursy, i ten obecna ta edycja to jest jednak stworzona po to, żeby kupić od niego te konsultacje na końcu, w sensie od jego firmy. Jest też bardzo dużo ogólników, jest tam dużo ogólników, takich np. jest cykl Deminga, że tam poprawiamy itd. No i to tak pięknie, pięknie się tego słucha. W naszym przykładzie jak byśmy chcieli poprawiać nasz marketing to są tygodnie, że my dostajemy kilka leadów, są że kilkanaście i z tygodnia na tydzień wygląda to tak. A nic nie zmieniamy. Więc jak tu coś optymalizować jak raz dostajesz 3 leady, a następnego tygodnia dostajesz 18? Więc to te wszystkie kursy to ja mam wrażenie, że jednak są nastawione na to, żeby na końcu i tak kupić konsultacje czy wsparcie z SellWise.

Hania: My korzystamy z podcastu akurat i tam tych odcinków jest 25 w marketingu, po godzinę, więc naprawdę contentu jest dużo, gdzieś przechodzimy zadanie po zadaniu. Moim zdaniem…

Bartek: A widzisz realny wpływ na biznes?

Hania: Wiesz co, tak tylko skala tego co jest do zrobienia i tego ile my możemy zrobić to po prostu trochę to potrwa, ale moim zdaniem to bardzo są dobre wskazówki, tylko po prostu usiąść na tyłku i zrobić krok pierwszy, drugi, dziesiąty.

Bartek: Content marketing szeroko pojęty to wiemy, płatne kampanie… robicie takie przy jakiejś wyjątkowej okazji?

Hania: Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy jakimiś rekinami płatnych kampanii. Zdarzało się parę takich akcji, ale te wyniki nie były jakieś takie spektakularne, więc to nie jest nasz pierwszy wybór.

Bartek: W ogóle jakiś Google Ads takie rzeczy próbowaliście robić, bo kampanie to pewnie socialowe głównie były?

Hania: No w zasadzie wiem, że to ważne w moim przypadku, ale jeszcze tego nie zrobiliśmy.

Bartek: To też taką mam obserwację ostatnimi czasy, że wiele biznesów próbuje robić kampanie social mediowe, a mamy dwa typy reklam push i pull. Albo próbujemy coś wypchnąć, tutaj właśnie social media do tego głównie służą, no ale też są te reklamy, gdzie przyciągamy osoby czy właściwie odpowiadamy na istniejące zapotrzebowanie biznesowe. I to jest znowu: no ktoś, zakładam, że może szukać wdrażanie procesów w firmie czy analiza IT czy coś tam, coś tam i on już jest blisko tego, blisko decyzji zakupowej, nie? I teraz po to mamy te reklamy w wyszukiwarce, żeby tam się znaleźć i żeby on kliknął w naszą reklamę, a nie gdzieś tam trafił przypadkowo. Więc tutaj osoby, które są najbliżej tego, żeby coś kupić, szczególnie szczególnie w B2B bym powiedział, że to jest to miejsce, że warto. Więc taka mała podpowiedź.

Hania: Podbijam priorytet tego zadania.

Bartek: Warto, warto spróbować, warto przetestować z jakimś nawet niewielkim budżetem na jakieś takie najważniejsze keywordy, bo tam są osoby, które są najbliżej decyzji zakupowych. No ale to Ci później jeszcze podpowiem.

Hania: Tak, to prawda. A zresztą też taki wątek był poruszany, że jeśli Ty zrobisz super robotę z content marketingiem, a potem ktoś: dobra kupuje kurs z analizy, wpisze, a Ciebie nie znajdzie, tylko konkurencja. No to bardzo fajnie, że konkurencji pomogą.

Bartek: Ja miałem taki przypadek u mnie, że konkurencja się reklamowała na hasło “Project up”, co jest legalne.

Hania: No załóżmy, że wpisuję nazwę jednego produktu, a wyskakuje mi jego konkurencja.

Bartek: To jest legalne, te reklamy są droższe, generalnie są droższe kliknięcia, bo Google jest niższe ocena jakości strony, bo jak ktoś wpisuje Project Up nawiązujące do konkurencji, to tam nie ma słów Project Up na tej stronie, prawda? No i mamy reklamę ustawioną na nasze hasło brandowe, chociaż i tak się w wynikach organicznych wiadomo na pierwszym miejscu wyświetlamy. I tak mamy reklamę, bo była konkurencja, która wyświetlała się reklamowo wyżej, a nas po prostu nie i na pewno część tego ruchu tam trafiała.

Hania: Ja niestety w momencie wybierania nazwy wybrałam nazwę, która jest nazwą kategorii. To nie jest nazwa własna, teraz strzał w stopę.

Bartek: Trochę trudniej. Ja wybierając nazwę chciałem Level Up, ale to było też w 2009 roku, trochę czasu minęło lat, ale właściciel domeny chciał 100 tysięcy złotych za tą domenę wtedy.

Hania: A to jakieś napoje chyba były, co czy nie?

Bartek: Później, bo jeszcze wtedy nie było tych napojów, jeszcze nie było napoi była wolna domena i gość napisał: tak, jest na sprzedaż, zapraszam, proszę coś zaproponować. Ja mówię, no nie wiem, może 1000 zł? Nie, nie, to sześciocyfrowe musi być, poniżej tego nie sprzedaję. Gdzie, próbowałem wynegocjować, że może za 2000, wiesz, nowy biznes. Wtedy nie udało się, a że mieliśmy jakiś projekt do zrealizowania wtedy w ramach mojej działalności, no to wyszło ProjectUP i to jestem zadowolony. Dobra, dopłynęliśmy. No to super. Dzięki, że się podzieliłeś tymi rzeczami marketingowymi. Myślę, że to też jest fajna perspektywa zawsze dla naszych słuchaczy. Powiedz jeszcze może tak na koniec, gdzie ciebie znaleźć? Gdzie się z Tobą skontaktować, jakby ktoś był zainteresowany Twoimi usługami?

Hania: Strona analizyit.pl to tutaj jest taka strona, na której wszystkie informacje są zebrane w zakładce „Dla biznesu” – będzie też ta oferta i też podcast dla przedsiębiorców. Więc tam zarówno zapis do bezpłatnych konsultacji, gdzie w godzinę omawiamy właśnie te przypadki, które chcielibyśmy rozwiązać. Czasami udaje nam się na tych pierwszych już spotkaniach to zrobić. Czasami umawiamy się na jakieś follow up, żeby dalej to rozpracować. Więc tam analizait.pl i zakładka dla biznesu.

Bartek: Dobra, super, ale też sociale wszelkie możliwe.

Hania: Tak, kanał na YouTubie, w szczególności playlista, która dotyczy „Najpierw analiza biznesu”. To jest właśnie ten podcast, który jest skierowany dla przedsiębiorców.

Bartek: No to polecamy z naszej strony. Dzięki za rozmowę, dzięki bardzo, a Was zapraszamy. Oczywiście zachęcamy do subskrybowania, komentowania. Gdybyście mieli jakieś pytania do Hani, to w komentarzach pod filmem na Youtubie zadajcie. Myślę, że Hania chętnie odpowie.

Hania: Dzięki bardzo.

Bartek: Dzięki.

ProjectUP - Agencja marketingowa dla e-commerce

Subskrybuj

Podcast

Wpisz swój adres e-mail poniżej, a otrzymasz od nas regularnie informacje o nowych odcinkach i wpisach na temat sprzedaży i marketingu B2B!