Podcast

Na co zwrócić uwagę przy współpracy z influencerem?

W tym odcinku dowiesz się:
  • Na co należy zwrócić uwagę sporządzając umowę z influencerem
  • Jak dobrać odpowiednią osobę do promocji naszej marki
  • Jak nie popełnić błędu podczas akcji promocyjnej

W dzisiejszym odcinku Bartek Manicki rozmawia z Natalią Domańską – content kreatorką pracującą w naszej agencji. Dowiecie się między innymi, na co należy zwrócić uwagę sporządzając umowę z influencerem, jak dobrać odpowiednią osobę do promocji naszej marki oraz jak nie popełnić błędu podczas akcji promocyjnej. Zapraszamy!

Słuchaj podcastu

tam gdzie Ci najwygodniej

Wersja do czytania

Na co zwrócić uwagę przy współpracy z influencerem?

Rozwiń

Bartek: Cześć Natalia.

Natalia: Hej!

Bartek: Miło Cię gościć po raz wtóry. Już jesteś na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o liczbę występów…

Bartek: Cześć Natalia.

Natalia: Hej!

Bartek: Miło Cię gościć po raz wtóry. Już jesteś na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o liczbę występów.

Natalia: Mam taką nadzieję.

Bartek: Czy Łukasz?

Natalia: No myślę, że mogę to być ja.

Bartek: Nie, chyba jeszcze Łukasz. A Łukasz w ilu? Czterech? Jak nie pięciu.

Natalia: A no dobra.

Bartek: Ale liczy się jakość, a nie ilość. Dobra, to o czym dzisiaj będziemy rozmawiać?

Natalia: O moim top trzy ukochane tematy – influencerzy.

Bartek: To jest w ogóle dla mnie terra incognita. Niezbadany temat.

Natalia: Dlatego dobrze, że jesteśmy tu dzisiaj w studio razem, żeby rozwiać wątpliwości.

Bartek: To co, to ma w ogóle sens ta współpraca z influencerami?

Natalia: Jest to ciekawy czas, uważam, żeby o tym mówić.

Bartek: Dlaczego?

Natalia: Bo ja chcę tutaj zrobić rewolucję w tym momencie, tym, co powiem. I chodzi o to, że teraz na przykład na TikToku jest taki bardzo duży trend deinfluencingu.

Bartek: Dobra. Nie słyszałem nawet.

Natalia: Czyli jeżeli jesteś influencerem no i reklamujesz – powiedzmy krem.

Bartek: Szczoteczkę do zębów.

Natalia: Szczoteczkę do zębów, dokładnie. Szczoteczkę do zębów. No i reklamujesz. No i wiadomo, że ty jesteś tym influencerem jesteś opłacany, jest współpraca. A poza tym tak jak wiemy od – nie pamiętam którego roku – UOKiK każe robić…

Bartek: Od tego chyba. Oznaczać płatne współprace…

Natalia: …pisać „reklama” i tak dalej, i tak dalej. No i teraz jest taki trend, że tacy mniejsi twórcy, którzy oczywiście są bardziej wiarygodni, bo są mniejsi, tak to w naszych mózgach działa…

Bartek: A to nie jest tak, że jak są mniejsi, to łatwiej ich kupić? I są tańsi?

Natalia: No ale to zależy czy ktoś się tym zajmuje. Bo jak ja np. wchodzę na konto i ta dziewczyna nie zajmuje się w ogóle współpracami i nie ma wiesz, nie jest taką typową influencerką, w sensie, że wchodzisz tam i współpraca, vlog, coś tam.

Bartek: Ja dawno temu oglądałem Joannę Krupę i musiałem zrobić tam unfollow na insta, bo…

Natalia: Bo słup marketingowy.

Bartek: Słup, totalnie. Osiem współprac dziennie.

Natalia: No to właśnie. No to jak wchodzisz na taką Joannę Krupę, to widzisz, musiałeś ją odfollowować, bo…?

Bartek: No bo ciągle reklama, reklama, reklama, zero wiarygodności.

Natalia: Dokładnie. A jeżeli ja dzisiaj zacznę nagrywać? Nie jestem w żaden sposób atrakcyjna dla żadnej firmy jeszcze, bo nie mam za bardzo jakiś dużych zasięgów, obserwujących i tak dalej. Ale widzisz, że jestem… że mój kontent, to są jakieś rzeczy zwykłego, normalnego człowieka, który nie zarabia na kontencie, no to jeżeli ja ci coś zacznę mówić o produktach, które np. są generalnie bestsellerami, a ja ci zaczynam mówić, że wcale nimi nie są, no to staje się wiarygodna.

Bartek: No dobra, ale w drugą stronę jak chcesz coś sprzedać, no bo patrząc na naszych klientów to raczej chcą promować za pomocą influencerów swoje produkty.

Natalia: Tak. No i ja uważam, że generalnie rynek influencerów stał się tak przeładowany nimi, że uważam, że to nie jest proste, żeby duży influencer dzisiaj coś sprzedał. I zresztą mówią o tym firmy, że duży influencer dzisiaj nie zarabia tak jak kiedyś, to przede wszystkim i nie zarabia dobrze.

Bartek: Dla firmy.

Natalia: Dla firmy, a jednak…

Bartek: Dla siebie to zarabia bardzo dobrze.

Natalia: No dla siebie tak, ale dla firmy nie. Czyli jak ładujesz w niego tyle kasy, a nie masz z tego za dużo?

Bartek: Dobra, czyli taka pierwsza porada.

Natalia: Raczej w tych mniejszych.

Bartek: Raczej więcej małych, bo są bardziej wiarygodni, niż jeden duży.

Natalia: No chyba, że to Kim Kardashian.

Bartek: No ale to trochę inne budżety pewnie.

Natalia: Milion za post, milion dolarów za post.

Bartek: My też do tego dojdziemy. Spokojnie.

Natalia: Ofkors.

Bartek: Czyli raczej mniejsi.

Natalia: No raczej mniejsi.

Bartek: Bo są bardziej wiarygodni.

Natalia: No ten trend się gdzieś tam utrzymuje.

Bartek: No już od długiego czasu się tak mówi.

Natalia: Tak, że to już raczej nie ten duży influencer. No ale właśnie chciałam powiedzieć na początku o tym deinfluencingu, bo to jest coś, co mnie bardzo zainteresowało. Wiesz, na przykład wchodzisz na stronę, gdzie… Na sklep internetowy, gdzie sprzedaje się kosmetyki i masz wielki baner, gdzie masz napisane: hity TikToka.

Bartek: No tak, tak.

Natalia: Hit. No i wchodzisz w te hity, a potem wyskakuje Ci pięć dziewczyn, które są takimi normalnymi dziewczynami, które nie zarabiają jeszcze na tym contencie. I mówią: słuchajcie, ja wam powiem prawdę. Nie kupujcie tego, kupcie za 5 złotych coś taniej, na przykład.

Bartek: Ale mówią: kupcie to.

Natalia: No ale…

Bartek: Nie no bo jak jest dobre, to mówią: kupcie to, tak?

Natalia: Tak, dokładnie. Jak jest dobre, to mówią kupcie to. Generalnie rzecz biorąc, chodzi o to, że na przykład jest strasznie dużo hype’u na jakąś markę i to już się zaczyna robić takie, że wiesz, otwierasz lodówkę i tam jest przesyt. Więc taki deinfluencing jest bardzo interesujący dla mnie przynajmniej, bo widzę, jak te duże marki zaczynają…

Bartek: Schodzić do mniejszych influencerów po prostu.

Natalia: Schodzić do mniejszych influencerów i trochę zmieniać swoją taktykę. Bo to się wszystko zaczęło od tego, że jest na TikToku taka influencerka Mikeyla i ona jest makijażystką. I ona zrobiła wielką dramę, bo Maybelline wysłało jej maskarę i ona udawała, że tą maskarą pomalowała rzęsy, i przykleiła sztuczne rzęsy. No i cały świat wybuchł. I po prostu wiesz, wszyscy się na nią rzucili, że jak, i oczywiście co? Maskara – sprzedaż wywindowała w górę mimo wszystko. Mimo wszystko dlatego, że wszyscy zaczęli próbować czy ona naprawdę… Jak jest naprawdę. Te deinfluencerki zaczęły mówić: no to teraz zobaczymy, jak jest naprawdę.

Bartek: Czyli to jest takie…

Natalia: I to się zaczęło od tego, że masz 5 osób, które robią straszny hype na daną rzecz i ludzie mają tego dosyć, bo wiadomo, że na świecie jest teraz ciężki czas i jest bieda i nie mają kasy, a ci codziennie ci coś sprzedają. No i na tym to polega. Deinfluencing.

Bartek: Ciekawy trend.

Natalia: Trend ciekawy, taki anty kapitalistyczny bym powiedziała trochę.

Bartek: No ale jednak kapitalistyczny, bo Maybelline sprzedało pierdyliard maskar.

Natalia: No tak.

Bartek: Ale wracając do klasycznego influencer marketingu, gdzie faktycznie chcemy, żeby ktoś polecał nasze produkty, to poruszyłaś ważny temat, czyli umowy. Na co zwrócić uwagę nawiązując jakąś współpracę z influencerem?

Natalia: Na absolutnie wszystko, co Wam przyjdzie do głowy. Dlatego, że…

Bartek: Jakbyś mogła podpowiedzieć z Twojego doświadczenia.

Natalia: Dlatego, że po pierwsze musimy pamiętać o tym, że taki influencer nie reklamuje tylko nas, często.

Bartek: No tak, czyli trzeba uważać na to, żeby nie reklamował jednego dnia karmy dla psów, a drugiego jakiś ekskluzywnych rzeczy typu najtańsza karma, a tutaj jakiś…

Natalia: Ten produkt nie powinien się znaleźć obok naszego. Jeżeli oczywiście do niego nie pasuje.

Bartek: To jeszcze może nie apropo influencer marketingu, ale widziałem kiedyś, że nasza klientka zrobiła tak trochę na własną rękę reklamę w Forbesie. Zapłaciła za to dosyć dużo pieniędzy. Były to produkty premium. Nie będę tu już może nakierowywał jakie, ale takie premium produkty bardzo drogie, związane ze zdrowiem i wykupiła połowę strony. Na drugiej strone były jakieś podłe karmy dla psów, takie najtańsze gówno. No to jest dokładnie taki case. Po prostu załamana była.

Natalia: No to fail, niezły fail. Dlatego trzeba pracować z agencją, tak, z nami. Uczmy się na błędach cudzych, nie swoich i po prostu nie róbmy takich błędów, ponieważ no to jest przepalanie pieniędzy, a jak można by było wspaniale spożytkować tą stronę w Forbsie, nie?

Bartek: Nie, ja jestem raczej wrogiem drukowanych reklam już.

Natalia: No tak, ale jednak…

Bartek: Znaczy Forbes jest Joanną Krupą, znaczy słupem ogłoszeniowym. Tam jest więcej reklam niż merytorycznych tekstów. To jest jedna rzecz, druga – kto czyta gazety? Nie, to już jest jakaś przeszłość. No i teraz jeżeli…

Natalia: Teraz wszyscy obrońcy gazet w komentarzach!

Bartek: Już oni się poddali nawet. W każdym razie w tym Forbesie jest pełno reklam. Jeżeli to jest jednorazowe tylko wydrukowanie pół strony, to jaki może być wpływ? Kosztuje to kilka czy kilkanaście tysięcy i wydanie tego budżetu w internecie to wpływ na zarówno rozpoznawalność marki, jak i sprzedaż będzie sto razy większy. Jeżeli ktoś nie ma bardzo dużych budżetów marketingowych typu Mercedes, w tej samej gazecie Mercedes na okładce i na każdej okładce – w sensie na tej drugiej stronie okładki – na każdym, w każdej edycji przez rok jest ten sam Mercedes. No to faktycznie wtedy ma to jakiś tam wpływ. No ale jak to jest jednorazowa akcja ze strony za kilkanaście tysięcy. Obok psiej karmy jeszcze. No niestety.

Natalia: Współczujemy.

Bartek: Zmarnowane pieniądze. Trzeba słuchać agencji, trzeba posłuchać Bartka. Bartek wie, co robi.

Natalia: Amen!

Bartek: A więc wracając do influencerów. Czyli trzeba zwrócić uwagę na to, z kim wcześniej współpracowali.

Natalia: Z kim współpracują, z kim współpracowali pewnie też, jeżeli Ci zależy na wartościach konkretnych. No bo przecież jeżeli, wiesz, Ty na przykład mówisz, że sprzedajesz kosmetyki, które są nie testowane na zwierzętach i to jest jedna z głównych wartości, którą się szczycisz, a idziesz do influencera, który jest znany z tego, że nosi futra? No nie. No nie, no dokładnie, mała wtopa. A poza tym taka kwestia, że jak influencer mówi dobra, dziś jest wtorek, muszę zareklamować kiełbasę i jakiś super drogi kosmetyk? No nie, musimy to ustalić, to dosłownie musi być wszystko co do dnia. Co do postu, co do storiesa rozplanowane, żeby uniknąć takiej wtopy i żeby przede wszystkim nasza wiadomość nie zginęła w morzu tego co się dzieje danego dnia.

Bartek: Czyli żeby mieć plan działania, zdecydowanie, z influencerem. Bardzo szczegółowo rozpisany, co do każdego postu, storiesa. Zweryfikować wcześniej jak to będzie wyglądać.

Natalia: No i zastrzec sobie pewne rzeczy, żeby nie mówić przy… Nie wiem, powiedzmy influencer nagrywa stories takiego nie z jakąś współpracą, tylko po prostu nagrywa i mówi o jakichś tam zdarzeniach, które miały dzisiaj miejsce. No i to jest dobry przykład. Była influencerka, która zrobiła post o reklamujący batony, a wcześniej wspomniała o tym, że wybuchła wojna w Ukrainie. No i jakby…

Bartek: No nie jest to idealne połączenie.

Natalia: No nie jest to idealne połączenie. I chodzi o to, że jedno to jest to, że w ogóle no dobra, brak komentarza, nie, żeby łączyć takie dwa komunikaty, ale drugi to jest to, że jednak te batony jej zapłaciły. A ona wybrała najgorszy, najbardziej idiotyczny moment, żeby to zareklamować. Taki w ogóle… Boże, nie wiem jak to opisać. No i kasa została zmarnowana, bo ona się wywiązała ze swojej umowy, bo oni sobie nie zastrzegli tego, żeby nie łączyć z jakimiś politycznymi wydarzeniami, z wydarzeniami na świecie. Bo jeżeli dzisiaj gdzieś stanie się coś, a ja mam na dzisiaj zaplanowaną jakąś tam publikację z tym influencerem, no to musimy się teraz albo dogadać, albo musimy to zastrzec tak w umowie, że on nie ma prawa opublikować niczego a propos naszego produktu w ciągu komunikacyjnym takim…

Bartek: No tak, tutaj ludzie umierają, dzieją się wypłaty, kup batona i potem znowu ludzie umierają.

Natalia: Dokładnie, dokładnie. Mega, mega to była po prostu akcji, gratulujemy pani.

Bartek: Ale mamy po to umowę i po to mamy… Jeżeli współpracujemy z agencją też mamy agencję po to żeby nam pomogła przy tym i przygotowała dobrą umowę z tym influencerem i dbała o to: „hej, wybucha wojna, wstrzymujemy akcję.”

Natalia: Dokładnie. Dokładnie. Czyli ta komunikacja jest ważna. Na pewno tutaj agencja jest dużym ułatwieniem, uważam, bo zajmuje się takim pełnym zakresem współpracy z tym influencerem od właśnie dobrej umowy, która serio zabezpiecza tego naszego klienta

Bartek: Myślę, że jeszcze wcześniej niż dobra umowa, bo influencera znaleźć i wybrać.

Natalia: Schwytać.

Bartek: Dokładnie. I myślę, że tutaj też jest duża siła agencji, że wie, ma doświadczenie z kim pracować.

Natalia: Ma też zasoby, żeby to robić. Więc żeby, żeby dobrze kogoś znaleźć, żeby dobrze dopasować taką osobę, która rzeczywiście się sprawdzi i gdzieś tam sprawdzić, gdzie i jaka wcześniej była, jaką ma reputację. Bo to też jest, to też jest…

Bartek: To wymaga czasu przede wszystkim. I przede wszystkim trzeba o tym pomyśleć. A po drugie wymaga to czasu, żeby sprawdzić, przejrzeć te konta, pooglądać parę dni storieski, żeby być na bieżąco z tym, co się dzieje.

Natalia: No i też trzeba po prostu być obcykanym w Internecie, żeby pamiętać wszystkie dramki w razie wu. Pamiętam taką sytuację z firmą Skin, oni się chyba Skin79 nazywali, no kosmetyki. No i oni, marka, to jest chyba koreańska pielęgnacja tak mi się wydaje, no w ogóle znana z tego, że naturalne składniki, że właśnie, że koreańska pielęgnacja to w tym świecie beauty taki był swego czasu duży trend i w ogóle. I wszyscy kupowali 30 kosmetyków i robili jak Koreanki i nagle biorą do współpracy Martę Linkiewicz, która znana jest z „wesołego autokaru”, nie będę więcej mówić, którą w ogóle bardzo lubię, nie? Ale no był to dziwny wybór trochę. I ludzie się oburzyli. No bo tutaj marka, która jakoś symbolizuje jakiś taki dobry, może niedrogi, ale taki dobry, jakościowy kosmetyk, nie, ma jakąś taką swoją ideę. No i nagle tutaj Marta Linkiewicz, która raczej się nie kojarzy… Wtedy się przynajmniej nie kojarzyła, bo teraz jest sportowcem i tak dalej, no ale wtedy się kojarzyła raczej z melanżem i nieumytą buzią z makijażu. No tak było, dlatego ludzie się zbuntowali i że to był dziwny wybór. No ale jednak im to przysporzyło wiele, wiele, wiele fajnej sprzedaży myślę, bo ta marka rzeczywiście się wtedy bardzo rozpowszechniła. Także może i czasami trzeba taki zabieg zastosować.

Bartek: Czyli sprzedajemy na dramie.

Natalia: Tak, na dramie.

Bartek: Nieważne jak mówią, ważne, żeby mówili, tak?

Natalia: Niektóre marki na pewno sobie też cenią taki model sprzedaży. Myślę, że są takie. Jest ich sporo, no nie, ale naprawdę czasem się można moim zdaniem pomylić, co do właśnie influencera, że on może niekoniecznie na pierwszy rzut oka pasuje, a się okaże, że akurat… No ale generalnie tak, trzeba trochę nad tym posiedzieć, żeby nie zrobić wtopy. Bo jeżeli nasz klient mówi: no, słuchajcie, mamy takie wartości i dla nas wartością nadrzędną jest to, żeby to był influencer o nieskazitelnej reputacji, no to trzeba dostarczyć i trzeba pamiętać, co ta osoba kiedyś robiła i zrobić dobry research.

Bartek: Po to agencja.

Natalia: Tak, żeby taka Natalka siedziała i tam…

Bartek: I tak cały dzień można. I to jest praca!

Natalia: Widzicie? Trzeba się ustawić po prostu.

Bartek: Jak wybraliśmy już – załóżmy, że wybraliśmy – czy tak jak my to robimy, wybieramy kilku kandydatów, rekomendujemy kto, jak i dlaczego, zbieramy oferty… No dobra, to zacznijmy może ten wątek. To ile to kosztuje? Dlaczego tak drogo?

Natalia: To zależy, to zależy. Byłam ostatnio na szkoleniu właśnie apropo tego. I… Było zadane pytanie czy to my powinniśmy influencerowi proponować stawkę, czy spytać się influencera ile on by chciał za dany post, za daną pracę? No i ja powiedziałam, że to my proponujemy.

Bartek: Jaki mamy budżet, czy jesteś zainteresowany pracą w tym budżecie.

Natalia: Dokładnie!

Bartek: Albo co możemy dostać za ten budżet.

Natalia: Bo też często gdzieś tam influencer może trochę zaniżyć wtedy tą stawkę, znaczy zaniżyć – po prostu będzie ona bardziej ludzka, bo niektórzy umieją sobie zaśpiewać horrendalne sumy, a wcale nie mają takich zasięgów. No i teraz co jest ważne? Tak jak mówiliśmy przed chwilą o researchu, to ważny jest taki doświadczony influencer, on powinien mieć taki swój, nie wiem, jak to nazwać. Może to jest coś podobnego do Ridera, jak piosenkarze jeżdżą i mają taki sceniczny rider co, gdzie, ile czego chcą w garderobie. No to to jest dla mnie coś podobnego. Czyli on już wie, jakie ma zasięgi, jaka była sprzedaż np. we współpracy z daną marką, wie do jakiej grupy społecznej, do jakiej grupy… do jakiej demograficznej grupy dociera itd, itd. Taki doświadczony influencer ma te informacje zebrane ładnie i wysyła agencji czy wstawia gdzieś tam gdzie się reklamuje, ogłasza, że może wykonać jakąś pracę. No taki niedoświadczony influencer pewnie tego nie ma, dlatego powinien być tańszy, a nie zawsze tak jest.

Bartek: Ja widziałem takie video na TikToku, chyba Ci nawet wysłałem, gdzie jakaś dziewczyna omawiała koszty współpracy z influencerami pokazując zasięgi.

Natalia: Tak.

Bartek: Czy tam ilość followersów versus koszt.

Natalia: I to były różne koszta.

Bartek: W ogóle to było tak… Ktoś może mieć 20 tysięcy i wziąć 3 tysiące złotych za post, a ktoś może mieć 100 tysięcy i wziąć 2 tysiące.

Natalia: Dokładnie, więc nie ma co się sugerować, że ok, ten jest dosyć sporym influencerem, pewnie z nami nie podejmie współpracy, no bo a nuż podejmie, bo na przykład spodoba mu się…

Bartek: Produkt po prostu.

Natalia: Produkt albo w ogóle idea ta, która stoi za daną firmą. Także nie da się odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno ja jestem raczej fanką tego, żeby mówić o tym jaki mamy budżet i żeby to raczej my narzucamy tą cenę niżeli… No chyba, że mamy duży budżet i chcemy pozyskać konkretną osobę, bo jest nam bardzo potrzebna i bardzo nam na niej zależy. Oczywiście teraz sytuacja pewnie jest inna, ale raczej uważam, że powinno się postawić jasno warunki.

Bartek: To zawsze, pytanie kto je stawia. Czy klient, czy agencja, czy po drugiej stronie – influencer.

Natalia: Najpierw klient, potem agencja w imieniu klienta.

Bartek: No na pewno idąc taką taktyką mikroinfluencerów, no to w tym momencie faktycznie można narzucić już ten budżet z góry. Taki mamy budżet, to możemy zrobić, ewentualnie… Jeszcze się stosuje kody rabatowe czy kody dla społeczności?

Natalia: Stosuje, jak najbardziej.

Bartek: To też jest jakaś zawsze opcja rozliczenia, czyli jest jakiś tam podstawa za wykonaną pracę, czy też bonus za sprzedaż, jeżeli to jest np e-commerce to właśnie kodem jakimś rabatowym ile ta influencerka bądź influencer przynieśli nam faktycznie sprzedaży? Mamy taką znajomą, która jest influencerką, głównie na Instagramie i robi piękne rzeczy oczywiście, takie modowe i ona za 3 stories chciała 800 zł. I to było tak z dwa lata temu. To jest taki przykład. Konkrety muszą być. Marta gdzieś miała kilkanaście tysięcy followersów. Znam jeszcze taki przykład jednego z naszych klientów, gdzie w ogóle się dosyć duża influencerka z branży fitness zgodziła zrobić to tylko i wyłącznie za wysoką, ale jednak prowizję od sprzedaży. I co ciekawe, za pierwszym razem ta akcja udała się super i sprzedaż była świetna, więc chcąc zrobić upgrade tej akcji, no to pół roku później zrobili dedykowany produkt z tą influencerką i sprzedaż była żenująca. W sumie to nikt nie wie czemu. Może zły okres, może zły produkt wybrali do tego, może się grupa wysyciła. No ciężko powiedzieć czemu, ale była żenująca. Czyli no zawsze jest trochę zmiennych marketingowych i tutaj też, ale tutaj po 0 złotych, w sumie w tej pierwszej akcji była tylko wysoka prowizja od sprzedaży. A oczywiście, no brand korzysta wtedy na budowaniu rozpoznawalności też, ileś nowych osób się dowiedziała o tej marce.

Natalia: No ale dalej jednak widzisz, jest to duży rozstrzał.

Bartek: A z drugiej strony niedawno przecież dla jednego z naszych klientów z branży spożywczej rozmawialiśmy z panią, która coś tam gotuje. Ja nie znałem na przykład w ogóle, ale faktycznie była super przygotowana, bo w ofercie miała screeny z analityki, jakie ma ruch na swojej stronie. Miała screeny z Instagrama ze statystykami…

Natalia: Profeska.

Bartek: Nawet miała TikToka podsumowanego. Więc to jest super. Miała opisane, tak jak mówisz, grupy do których dociera. Miała opisane jakieś mini case study i współpracę z innymi firmami. I wtedy za jeden wpis blogowy 30 tysięcy złotych.

Natalia: Nice, tak można żyć.

Bartek: Tak trzeba żyć, też mi się wydaje. Co ciekawe ten wpis blogowy u niej żyje 6 miesięcy. Czyli ona po sześciu miesiącach to usuwa.

Natalia: Aha, o! I doszliśmy do wspaniałego punktu.

Bartek: Dziękuję.

Natalia: Bardzo płynne przejście. Właśnie o tej żywotności, tych postów, w takim sensie, że to też musi być część umowy, żebyśmy o tym pamiętali, że jak podpisujemy umowę z influencerem, to tak, on opublikuje tego posta np. 3 kwietnia, ale musimy zaznaczyć, że ten post ma być publiczny przez przynajmniej rok na przykład. On nie może go usunąć. No i raz jest tak, że podpisujemy umowę. Mówimy „dobra, ty tam opublikuj tego posta wtedy i wtedy”, no i influencer publikuje. I co się dzieje za dwa dni? Posta nie ma. Bo mu nie pasował do feeda na przykład.

Bartek: Też nie chce wyglądać jak słup ogłoszeniowy.

Natalia: Dokładnie, więc może sobie niektóre skasować. Może się właśnie wycwanić na tych firmach, które tego nie dopilnowały. I to jest bardzo istotne.

Bartek: Tak samo jeżeli chodzi o bloga. No to tak, mamy jakiś artykuł, który łapie zasięgi i zaczyna się pozycjonować.

Natalia: A tu nagle nagle bam! Nie ma.

Bartek: Nie ma albo jest, tylko że usunięta jest płatna współpraca, nie. Nie jest wymieniona nigdzie marka, jest tylko wpis. No bo już ktoś, ten influencer poświęcił czas, żeby przygotować ten wpis. No i ok, i po sześciu miesiącach: „Dzień dobry. Jakbyście Państwo chcieli przez kolejne pół roku zaistnieć w tym wpisie, to…

Natalia: Kolejne 30 tysięcy.

Bartek: 9 chyba było, jeśli dobrze pamiętam.

Natalia: Boże, tak trzeba właśnie robić.

Bartek: Masz takich wpisów dziesiątki i możesz naprawdę z tego dobrze żyć. Tylko oczywiście dojście tam, no bo to pięknie brzmi jak już na końcu, nie, tylko ktoś tam pewnie dochodził kilka, jak nie kilkanaście lat, bardzo takiej systematycznej, codziennej pracy, rezygnowania z jakichś tam rzeczy, które nie pasują właśnie.

Natalia: No i to jest właśnie też taki wybór, przed którym stajesz: czy bierzesz takiego profesjonalnego influ z dużym doświadczeniem, które ci przychodzi i tu, bam, Analytics, tu coś tam, tu tak będzie to wyglądać, to ja to Wam gwarantuję, takie pieniądze, tyle czasu. Czy ryzykujesz trochę, bierzesz kogoś tańszego, a może się z tego coś wykluje? Super, nie?

Bartek: Ja bym raczej szedł tą drogą, którą Ty również rekomendujesz, czyli więcej tych influencerów, ale mniejszych. Może to jest bardziej upierdliwe ze względu na współpracę, bo trzeba ze wszystkimi po kolei wszystko dogadywać. Łatwiej oczywiście jest to zrobić z jedną osobą, która do tego jest profesjonalistą, wie jak to przygotować, co zrobić i ta współpraca jest łatwa. Ale z drugiej strony zawsze patrząc na efekt końcowy, czyli to, jaka będzie sprzedaż u danego klienta – to dla mnie więcej, ale małych influencerów, lepiej. Albo nie jeden duży strzał i mamy jeden duży strzał w ciągu tygodnia i przez rok nic się nie dzieje, tylko lepiej wziąć ten budżet, rozdzielić go na mniejsze cząstki i robić jakieś takie dłuższe współprace, które trwają po parę tygodni z mniejszymi influencerami, żeby to faktycznie gdzieś ta marka miała szansę się zakorzenić.

Natalia: Jestem za.

Bartek: Ale my zgodni tu dzisiaj jesteśmy, myślałem, że się tu będziemy kłócić, dyskutować…

Natalia: Nie, bo to jest temat po prostu… po co się kłócić, tak, wszyscy wiemy jak to wygląda. Trzeba przypilnować. Zawsze tam, gdzie jest czynnik ludzki, jest trochę ciężej.

Bartek: No tak.

Natalia: To jest normalne. Na pewno dobranie influencera to nie jest takie hop siup, jak by się mogło wydawać. Dlatego, no oczywiście, że my będziemy mówić, że agencja jest must-have, ale uważamy, że akurat przy influencerach to jest naprawdę ryzyko.

Bartek: Znaczy ryzyko jest duże, ryzyko rośnie, bo robiąc reklamę, robiąc jakieś swoje własne posty, masz nad tym kontrolę.

Natalia: A tu nie masz.

Bartek: A tu nie masz, to musisz polegać na kimś innym. Łatwo wtopić, łatwo wydać pieniądze, nic z tego nie mieć.

Natalia: Dokładnie. I też jest to upierdliwe, tak jak mówisz. A dobrze wiemy, że jeżeli ktoś prowadzi mały biznes czy średni biznes, no to nie chce, nie ma też czasu żeby się użerać tak teraz z 20 influencerami na przykład. Więc fajnie to zostawić komuś kto się tym zajmie i po prostu będzie pilnował czy właśnie nie będzie wtopy pod tytułem baton i wojna. Tak?

Bartek: No dokładnie. A jeszcze z takich przykładów, które pamiętam, to już parę lat temu. Kasyno, jedna z naszych klientek kupiła jakiś tam wpis u Kasi Tusk. W sensie był artykuł ale było tam w tym… W tym artykule było z 5-6 produktów różnych. To znaczy nie tylko o nich był ten wpis, ale byli gdzieś tam wpleceni w większą… No i faktycznie, wykres sprzedaży wyglądał tak, tak, tak, mieli stabilną sprzedaż, nie… Łup! No ale potem to sprzedaż po takim piku wróciła do tego poziomu co był. Ona, jednorazowo faktycznie dużo się sprzedało produktów, ale to później przez to, że to było taka jednorazowa akcja, nie wpłynęło na to, że było nisko, bo normalnie tak, bo normalna sprzedaż, pik, a potem była wyższa, bo coś tam. Było normalnie normalnie, pik, normalnie normalnie. Sama akcja się zwróciła wtedy, w sensie te kilkadziesiąt tysięcy za wpis, jako jeden z kilku produktów, zwróciło się, zwróciło się faktycznie, więc to można powiedzieć nie było złe z tej perspektywy. Wpis wisi do dzisiaj, a minęło pewnie z 5 lat już, więc jakoś to tam zawsze można wykorzystywać, nawet po stronie klienta gdzieś tam: o, zobaczcie co napisała Kasia Tusk. Natomiast to nie jest tak, że jedna taka współpraca, nawet z bardzo rozpoznawalną osobą, która wtedy była absolutnie na topie, spowoduje, że ta nasza sprzedaż stabilnie wzrośnie.  To będzie strzał. I potem wszystko wraca do tych starych, nudnych reklam w Google, optymalizacji strony…

Natalia: Dlatego trzeba się zastanowić nad tym, czy ta współpraca powinna być stała, czy to raczej właśnie, no, wiadomo, że lepiej jak jest stała, że jak ta twarz zaczyna się kojarzyć z daną marką, nie, ale to też są już inne pieniądze i mówimy tu bardziej o ambasadorach.

Bartek: Tak, to jeszcze z cyfr, to też tak, 2019 rok, to były czasy, kiedy bardzo dużo robiliśmy rzeczy w branży beauty, w branży medycyny estetycznej i jeden z naszych klientów nawiązał współpracę z Natalią Siwiec i ona za przyjazd do Gdańska, to, że tam zrobili jakiś zabieg, jakąś endermologię, i ona wstawiła chyba jednego stoiresa czy jeden post, ale oni też mogli się wypromować, nie – 50 000. Oprócz tego oczywiście musieli opłacić, tam akurat pociągiem jechała, co ciekawe, ale właśnie że musieli jej płacić pociąg, hotel, wyżywienie itd. + 5 dyszek.

Natalia: No ale Natalia Siwiec w 2019?

Bartek: No to był konkret, naprawdę. To był naprawdę konkret.

Natalia: Ale to jest… No właśnie, dlatego trzeba czasem, może, może gdyby ktoś na przykład, znaczy nie wiem, czy tak by było, ale tak sobie myślę, że może mogłoby tak być, że jeżeli ktoś by miał może większe doświadczenie, bo to my robiliśmy? Nie?

Bartek: Nie, nie, to to akurat też poszło po jakiejś tam prywatnej relacji trochę.

Natalia: Aha.

Bartek: My robiliśmy tam rzeczy takie standardowe, bardziej.

Natalia: Ok. No bo wiesz o co mi chodzi? Że może jakby właśnie mieć tą wiedzę, którą mamy dzisiaj, wtedy może to też by nie było 50 000, tylko może tam… 40.

Bartek: Albo 100.

Natalia: No nie wiem, nie wiem, ale trzeba pamiętać o tym, żeby się nie dać też zwariować.

Bartek: No ale ja bym się zastanawiał nad alternatywą w postaci tego: załóżmy mamy to 50 000, to czy nie lepiej byłoby – a to jest biznes lokalny – to jest ważne, że to jest biznes lokalny, czyli to nie jest e-commerce, który może sprzedać coś w dowolne miejsca na świecie, to jest klinika medycyny estetycznej, więc klientki z Trójmiasta i okolic. Więc czy nie lepiej byłoby wziąć te 50 tysięcy i wydać na 10 influencerek z Trójmiasta, które faktycznie byłyby tam wielokrotnie, by ciągle to pokazywały…

Natalia: Na pewno byłoby lepiej.

Bartek: I które mają właśnie tą grupę odbiorców, raczej zbudowaną wokół ludzi z Trójmiasta często nie?

Natalia: Na pewno byłoby lepiej, ale no cóż. Ale wiesz, no właśnie, to jest też to, żeby się nie dać zwariować temu nazwisku, bo dzisiaj może jeszcze nie jest to aż tak – tak jak mówię, jest jakiś deinfluencing i są jacyś mikroinfluencerzy. No ale wtedy jak słyszałeś „Siwiec”, „Siwiec mi zrobiła reklamę” – no czad.

Bartek: A jeszcze mi się przypomniały historie teraz z tej branży, jeszcze rozmawialiśmy z jakąś panią… Jestem niestety mało doświadczony, jeżeli chodzi o telenowele polskie

Natalia: Mów, ja Ci powiem.

Bartek: Nie pamiętam jak pani się nazywała, ale była sympatyczna i klientka, my stronę internetową akurat robiliśmy…

Natalia: Ale grała w jakimś serialu?

Bartek: Tak, jakimś polskim, ale to ja wiesz…. Jakieś dobre, złe, coś tam…

Natalia: Na dobre i na złe?

Bartek: Ooo no, ale nie pamiętam jak się nazywała. Mniejsza o to. No i ta nasza klientka wymyśliła sobie, żeby zrobić baner na stronie, gdzie będzie ta pani twarzą. To więc już taka aktorka większego formatu, skoro gra w „Na dobre i na złe”, tak?

Natalia: Na dobre i na złe!

Bartek: No właśnie. No to za banerek na stronie sto tysięcy.

Natalia: Sto tysięcy.

Bartek: Sto tysięcy. I przyjazd na otwarcie jeszcze w tym. To, że ona będzie na otwarciu, będą zdjęcia itd. Później będzie na stronie. To jakby taki pakiet był. No ale tutaj też jest ciekawostka, bo później gdzieś tam po prywatnych relacjach ta klientka dotarła do tej pani i mówi „Kurczę, szkoda, że wcześniej się tam nie odezwałaś, no bo to połowę to agent bierze.” Ona tylko połowę zarobiła, ale połowę bierze agent przy takich akcjach. Ja to nawet tam do mnie to nie dociera, bo ja to filtruje wszystko i tylko mówi do mnie co ja mam robić i gdzie.”

Natalia: To pamiętajcie teraz widzowie, tak?

Bartek: Jak nie chcecie być influencerem, zostańcie agentem.

Natalia: Dokładnie, dokładnie! I weźcie połowę gaży.

Bartek: No co? Pewnie tam nie śledzisz świata piłkarskiego, ale to jest właśnie taki hejt teraz na agentów…

Natalia: Czemu tak zakładasz? Przecież ewidentnie jestem taką fanką, ale Kanał Sportowy oglądam.

Bartek: Tak?

Natalia: No Krzysiu Stanowski, mój crush. Oczywiście, że tak.

Bartek: A ja nie oglądam, jakoś tak się nie wkręciłem.

Natalia: Ja uwielbiam. Znaczy może nie te sportowe rzeczy. Raczej te takie…

Bartek: Nie no za długie to jest takie, długie i się ciągnie.

Natalia: Ale zależy, różne są formaty. O, może z Krzysztofem Stanowskim byśmy… On jest influencerem. Reklamuje Dietę Wikinga.

Bartek: Słyszałem ostatnio pozytywne opinie o Diecie Wikinga, że się zmodernizowali i mają jako jedyni w Polsce coś tam, coś tam. No a jak już jesteśmy przy tych cateringach dietetycznych, gdzie jest już ostra walka o rynek. Oni w czasie pandemii wszyscy wybuchli i wszyscy zostali milionerami.

Natalia: Tak.

Bartek: A teraz mają troszkę trudniej. No ten, taki influencer marketing dla nich byłby ciekawą opcją.

Natalia: No właśnie Krzysiu Stanowski uskutecznia to dla Wikinga. Ja myślę, że oni mają dużo z tego.

Bartek: Oni mieli jeszcze kiedyś współpracę z pyszne.pl jeszcze pamiętam.

Natalia: A być może.

Bartek: Im to tam przywozili coś w pomarańczowych skrzyneczkach. No to jest taki… O Wiking jest moim zdaniem no tak marketingowo… Oni mają dużo, bardzo dużo współpracy z influencerami. Akurat dla tej branży to jest super opcja.

Natalia: No tak, to jest super opcja, szczególnie w momencie, kiedy rekordy dalej biją freakfighty, kiedy po prostu nagle masz do zaopatrzenia 20 zawodników, zawodników, czytaj: influencerów albo jakichś patusów i musisz im zapewnić jedzenie, które jest dopasowane do ich treningu. No to super, nie? Ale w ogóle ten świat sportowy to jest właśnie, szczególnie teraz, sztuki walki tak, no to tam to non stop słyszę jakąś reklamę, jakiegoś cateringu.

Bartek: To jest blisko powiązane. Sportowcy muszą dbać o dietę, odżywianie.

Natalia: Konkretna kaloryczność i konkretne, i że tam tych posiłków jest 5 a nie 3 i tak dalej i tak dalej.

Bartek: I konkretne makro i tak dalej.

Natalia: Dokładnie. I masz też dopasowane diety przede wszystkim, które możesz sobie wybrać, więc fajnie. Ja myślę, że na pewno jak wiesz jest takie Fame MMA czy tam inne freakfight’y i nagle tutaj masz influencerów, którzy jedzą, no bo oni wytwarzają też jakiś content, taki pod tytułem, nie wiem, vlog z gali, albo vlog przed galą albo ważenie, coś tam i tam masz non stop jedzących z tych pudełek tych różnych influencerów. No to to jest ekstra, nie dla takiego… Potem jakiś tam Maciek lat 16: „Mamo, ja chcę…”.

Bartek: No to działa. Działa, nie wiem czy widziałaś, pewnie widziałaś ze względu na twoje wykształcenie taki film jak Truman Show.

Natalia: Ofkors!

Bartek: Niedawno oglądałem jeszcze raz, jakąś mam fazę na stare filmy i tam faktycznie też był taki, były takie sceny, że ta jego żona bierze płatki i mówi: „Truman je tylko płatki takie i takie”, on mówi: „Co ty robisz?” „No nie, nic, nic, tutaj chciałam tam, te płatki coś tam”. I taki product placement w telewizji to zawsze był. Ale właśnie podobało mi się w tym Trumanie przerysowanie tego wszystkiego. Jakie to już jest czasami paranoja.

Natalia: A ile lat temu to było!

Bartek: Czasami oglądając telewizję, co już mi się bardzo rzadko zdarza, ale jednak gdzieś tam czasami widzę po prostu to niezręczne lokowanie produktu, już bym wolał taką klasyczną reklamę obejrzeć.

Natalia: No tak, to jest w ogóle dramat. Ja uważam, że jest mało dobrego lokowania produktu, przynajmniej w polskich produkcjach. Najczęściej serialach.

Bartek: To w ogóle Apple też mocno urósł na tym, że twórcy filmów lubią ich produkty i Apple ma taką politykę, że nigdy nie płaci za lokowanie produktu. Ale i tak twórcy chętnie produkty wykorzystują. No bo są ładne, fajne i jakoś tam niosą ze sobą treści.

Natalia: Ty byś wykorzystał.

Bartek: No myślę, że gdybym dostawał prowizję za każdego iPhone’a, którego poleciłem, każdego Mac’a, którego poleciłem…

Natalia: Tak? Jesteś takim influencerem Apple?

Bartek: Polecam wszystkim, bo się lepiej żyje po prostu.

Natalia: Kod -20 na MANICKI20.

Bartek: Jakąś może trzeba współpracę z iSpotem czy Cortlandem nawiązać.

Natalia: Właśnie z Cortlandem była taka akcja, że szukali ambasadorów. To chyba musieli być po prostu studenci. Moja koleżanka w tym wzięła udział.

Bartek: Studia już trochę czasu temu skończyłem.

Natalia: Zazdroszczę.

Bartek: To jest offtopic, poza kamerą. Dobra, czekaj, wróćmy jeszcze do klasycznej współpracy z influencerami. Czyli tak: mamy dobry research, sprawdzamy przeszłość tych ludzi i to, co robią aktualnie. Wybieramy na tej podstawie jakieś propozycje, zbieramy oferty, planujemy przede wszystkim, co oni mają zrobić. Weryfikujemy, najlepiej zanim to zrobią, żeby podesłali te zdjęcia i teksty, do akceptacji.

Natalia: Zastrzegamy sobie też czas na poprawki i zastrzegamy sobie czas, który ma  influencer na usunięcie treści, jeżeli jest ona niepoprawna.

Bartek: Okay i też zastrzegamy sobie czas, jeżeli ta treść jest poprawna. Jak długo.

Natalia: Tak, no i ile ma na dane poprawki albo ile ma na ewentualne skasowanie bez żadnych kar.

Bartek: Ale też w drugą stronę, to znaczy, że jeżeli zrobił jakiś post, to ma być tam minimum rok, na przykład.

Natalia: Ty mówisz już o tym jak go zauploaduje. Ja mówię o tym, że np. ktoś zrobił nie tak i ma 48 godzin na to, że to usunąć i zrobić to jeszcze raz.

Bartek: Chyba minut? 48 godzin w Internecie to…

Natalia: No ale mówię taki przykład.

Bartek: No dobra, no i potem jest współpraca, dzieje się magia. No i na końcu wypadałoby pewnie jakoś to zmierzyć. Czy to w ogóle miało sens? Jaki to wpływ miało na markę, czy na sprzedaż? Czego powinniśmy oczekiwać w takim raporcie od influencera?

Natalia: Ja bym na przykład oczekiwała tego, żeby mi pokazał swoje statystyki ze storiesów, czyli ile było przekliknięć w przód, w tył, wejścia w link, wyjścia z profilu i tak dalej, i tak dalej. Czyli te statystyki takie, które on tylko ma albo ma tylko to w środku aplikacji. No, wszystkie te statystyki wśród aplikacji, do których my nie mamy dostępu. 

Bartek: Zdjęcia, kliknięcia w link bio…

Natalia: Wejścia na profil…

Bartek: No i po drugiej stronie już warto zmierzyć, jeżeli mamy taką możliwość, bo to np. jest e-commerce, no to wtedy twardą sprzedaż, ale też twardą sprzedaż, jeżeli jest kod, no to to jest w ogóle bajecznie proste, jeżeli nie ma kodu, to też po prostu porównać, czy w tym okresie promocji ta sprzedaż, tak jak mówiłem o tej klientce z Kasią Tusk, że wystrzeliła sprzedaż, łup i wróciła, no to wiadomo, że ten strzał nie był spowodowany kosmitami, tylko był spowodowany publikacją na blogu Kasi Tusk.

Natalia: Publikacja na blogu Kasi Tusk.

Bartek: No można. Dziś już nie kosztuje pewnie 30 tysięcy.

Natalia: No dzisiaj pewnie nie. Właśnie, co się dzisiaj dzieje z Kasią Tusk. Widzowie, jeśli dotarliście do tego momentu, powiedzcie, co się dzieje z Kasią Tusk.

Bartek: Napiszcie w komentarzach.

Natalia: Nie, ale naprawdę.

Bartek: Ja też nie wiem.

Natalia: Nie wiem.

Bartek: Znaczy ja jakoś tak nigdy nie śledziłem za bardzo.

Natalia: Ale wiedziałeś, że Kasia Tusk to Kasia Tusk? Nie tylko ze względu na to, na nazwisko, ale też na to, że po prostu miała super rzeczy, zdjęcia. Jako jedyna robiła spoko zdjęcia.

Bartek: No wtedy faktycznie się bardzo mocno wyróżniała, jakościowo mocno. No dobrze, to tak, mamy zamknięty cykl i potem rozpoczynamy go od nowa.

Natalia: Dokładnie. I tak w kółko i tak w kółko. Też warto tutaj zwrócić uwagę o treściach, które ten influencer musi wytworzyć, w sensie co najlepiej zrobić.

Bartek: To co najlepiej?

Natalia: Filmik, TikToka. Prosta odpowiedź. No zauważyłam, że od pewnego czasu, jak się jeszcze oglądało YouTube’a dla youtuberów. Ja już nie oglądam YouTube’a dla youtuberów, nie, dobra dla dwóch oglądam.

Bartek: Ja nigdy nie oglądałem YouTube dla youtuberów chyba. W sensie, nie wiem czy dobrze rozumiem…

Natalia: No chodzi o to, że wiesz, kiedyś sobie wchodziłam…

Bartek: Ekipa i tak dalej.

Natalia: Nie no, ja nie mam dwunastu lat. Ale jak wyglądam, to super! Nie, chodzi mi o to, że ja np. kiedyś wchodziłam na taką dziewczynę, nazywa się Weronika Załazińska i oglądałam jej haul na przykład zakupowy. Albo w ogóle te haule zakupowe z UK… Jezu… jak tu jeszcze nie było, jeszcze nie można było tak łatwo kupić różnych rzeczy, no to to był czad. Powiew zachodu, jak zwykle. No i pamiętam, że po to wchodziłam na YouTube, żeby zobaczyć te rzeczy, te haule. No i potem to trochę zgasło. I teraz na TikToku haule zakupowe mają swoje drugie życie, są trochę bardziej naturalne, są zrobione na odwal. Czyli ja znowu mam wrażenie, że…

Bartek: Są prawdziwe, naturalne, a nie…

Natalia: Że ona przyszła z tej Biedry i pokazuje mi swój haul zakupowy z Biedry, który oczywiście mnie mega interesuje, ale ostatnio natknęłam się i tutaj też powiem o jednej z moich… Akurat tę influencerkę lubię, to jak już powiedziałam o Marcie Linkiewicz, to powiem też o Gloriance, które swoją drogą mieszka teraz w Trójmieście i ona właśnie, ostatnio natknęłam się na TikToka, gdzie jakaś właśnie pani od sociali omawiała to, dlaczego Glorianka świetnie sprzedaje, bo świetnie sprzedaje i to jest fakt. Jak ona coś poleci to zaraz tego nie ma na półkach. I tak serio jest. I to wszystko jest właśnie dlatego, że ona, jej się udało stworzyć taką społeczność przez lata, która po prostu gdzieś tam obserwuje też jej przemianę, bo ona kiedyś tak samo i ona mówi i o swoim uzależnieniu bardzo nie…

Bartek: Od zakupów?

Natalia: Nie, no od narkotyków akurat. 

Bartek: No każdy ma wady.

Natalia: No, każdy ma wady, ale ona gdzieś tam była w ośrodku, przeszła terapię, jest w ogóle innym człowiekiem itd. Super widzieć jej rozkwit, taki w ogóle glow up nie tylko wyglądowy, ale też taki wewnętrzny itd. Ludzie ją podziwiają. No i oprócz tego jest super szczera, taka swojska. Czasem robi błędy językowe, co ludziom nie przeszkadza, tylko właśnie jest takie wiesz…

Bartek: Naturalne, po prostu normalne.

Natalia: Dokładnie. I oprócz tego ona się zwraca do… Na każdym TikToku, jak coś pokazuje, ona często coś pokazuje, bo rzeczywiście ona robi mega dużo zakupów, to mówi: „Cześć, posadzę Cię tutaj, poczekaj, poczekaj, no wiesz, dobra Halinka, byłam w sklepie” i ona tak mówi i mówi do tego telefonu jak do mnie. I ja się czuję tą Halinką jej, bo ona mówi na swój fandom czy tam swoich widzów. Czuję się tą Halinką, nawet jak jej nie oglądam, to czuję się tą Halinką. Jest przy tym zabawna i jest swojska. Jest naturalna. Sprawia, że się czuję komfortowo, bo pokazuje mi rzeczy, które fakt, docierają do mnie, bo jesteśmy w tym samym wieku, więc wiadomo, że na przykład teraz wiesz, wchodzę w taki wiek, że zaczynają mnie jarać wiesz, odkurzacze, nie. To jest w ogóle straszne, ale…

Bartek: To mnie przeraża, wiesz?

Natalia: Ale zaczyna mnie to jarać i taka Glorianka też jest w tym wieku. I ona zaczęła mówić: „Słuchaj tu kupiłam mopa, tu coś tam, Halinka, pokażę ci, popatrz, popatrz”. I ona po prostu mi już robi taki apetyt na te wszystkie rzeczy.

Bartek: Na te odkurzacze.

Natalia: Na te odkurzacze, na te mopy, na ścierki do prania, jakieś tam kulki, coś tam, że ja mam ochotę lecieć do tego Dealza czy do tego Action czy gdzie ona nie poszła i to kupić. I dlaczego ona właśnie sprzedaje tyle? Bo jest tak naturalna w tych swoich haulach, że ja się czuję serio jakbym gadała z przyjaciółką. I to jest jedna z niewielu influencerek, która rzeczywiście u mnie to wywołuje, bo wiadomo, że jestem trochę spaczona ze względu na moją pracę. Nie patrzę na nie tak, jak tam ktoś patrzy i ogląda, a ona naprawdę… No jest dobra, jest dobra i to jest nieintencjonalnie dobre, też mam czasem wrażenie, że nie robiła tego świadomie na początku. I wracając po tej dygresji o Gloriance uważam, że takie hole zrobione na odwal, posadzenie kogoś czy w ogóle nagranie tego jak się zaczyna nagrywać, a nie takie idealne, że już stoi, wszystko jest już… To to jest clue. Ja tak uważam. Ja ja mam prawie takie… Myślę, że 40% filmów, które mi się wyświetlają to są takie filmy. I one są takie naturalne. Ona w ogóle się nie przejmuje tym, że wiesz, że nagrywa się to, że ona nas postawiła tu, zabrała nas, tu jej się coś przewróciło. Nie, ona po prostu leci dalej, ma to w dupie.

Bartek: Dobra, wróćmy do tych treści, czyli przede wszystkim…

Natalia: Rób video.

Bartek: Pionowe filmy. Pionowe video to jest po prostu must w dzisiejszych czasach. Co oprócz tego? Pionowe video, potem długo, długo nic…

Natalia: Nie wierzę w zdjęcia już.

Bartek: W posty.

Natalia: Mi to nic nie sprzedaje. Nie wiem, jak millenialsom…

Bartek: Ja już nie oglądam w ogóle postów.

Natalia: Nie, w ogóle…

Bartek: Na Insta to tylko storieski.

Natalia: Dramat. Nie, w ogóle nie. No jak już, to storiesy. Ale szczerze? Mogę być szczera? Mnie storiesy też mnie już nie kupują. Nie sprzedają.

Bartek: Mi sprzedają. Nie, zdecydowanie, jak widzę, nie wiem…

Natalia: Bo ja cały czas widzę ten stary model sprzedaży na storiesach.

Bartek: A tu już mówisz o influ na storiesach czy mówisz o…?

Natalia: Nie, mówię o influ. Nie, nie, storiesy jako reklamy no na pewno jakoś tam sprzedają…

Bartek: Jest na przykład taki pan, co się nazywa Mr Vintage i on tam takie ciuchy męskie pokazuje i wrzuca na storiesy…

Natalia: Jesteś taką szafiarką?

Bartek: Kiedyś byłem bardziej.

Natalia: Szok.

Bartek: I jak on coś poleca i jest jeszcze np. promocja, on z Lancerto przede wszystkim miał kolekcje przez wiele, wiele lat – chyba w tym roku już nie będzie miał – i to za każdym razem. Nowa kolekcja Lancerto albo wyprzedaż w Lancerto, zobaczcie to… Mega! Jest jeszcze Tomek Miler ale on promuje swoją markę Miler Menswear i jak on tam coś wrzuca…

Natalia: To też sprzedaje Ci…

Bartek: Absolutnie, nie? Tylko ja zawsze na te wyprzedaże poluję.

Natalia: No i bardzo dobrze! Po co przepłacać?

Bartek: I potem sprawdzam i mówię: „kurczę nie ma mojego rozmiaru, kurczę nie ma mojego rozmiaru”…

Natalia: To kupię zwykłe, bez wyprzedaży.

Bartek: I tak się zdarza. No i tak się zdarza faktycznie, że okay…

Natalia: Czyli Tobie jeszcze sprzedają, tak? No ale na przykład…

Bartek: Ale to muszą być ludzie, ludzie, których naprawdę gdzieś tam oglądam, cenię, ufam, którzy bardzo są też jednoznacznie… Na przykład ten Mr Vintage, on walczy z tym, że ten skład, który jest pokazywany na metkach, to zazwyczaj jest w ogóle mało prawdziwy. I na te swoje storiesy wrzuca właśnie jakieś tam pytania, które wysyła, że było badanie jakieś i wysyła do tej marki. Może nie będziemy mówić jakiej. I dlaczego tak to jest, że jest napisane 100% bawełna, a tej bawełny jest tam 40%, reszta to jakaś tam wiskoza na przykład i piętnuje takie rzeczy, nie? No więc jak on coś poleca.

Natalia: No to Ty wiesz…

Bartek: To ja już wiem, że okay, to pewnie jest…

Natalia: Bo działa w kontrze do głównego nurtu. No właśnie, dokładnie, jak ja na przykład dziś oglądam influencerkę, która… Na przykład obserwuję laskę, która była w Warsaw Shore. Nie oceniajcie. I ona dalej sprzedaje to co sprzedawała, sprzedawały one wszystkie 20 lat temu, czyli jakieś szminki z chińczyka co sprzedaje te Cocoa Cocoa, Hello Body i te różne, no wiesz po prostu ile można. I te reklamy cały czas tego dotyczą, a ona jest laską z Warsaw Shore. Dlatego ja już jej, nie ufam jej, bo minęło już od tego czasu, kiedy te influencerki zaczęły to robić sto lat, już wszyscy widzieliśmy wszystko i wiemy, że to jest jeden wielki kit, ale drugie to jest to, że ona nie robi tego, co reklamuje, bo jak ty mówisz o tym Mr Vintage, to on się zajmuje ubraniami.

Bartek: Tak.

Natalia: Więc kiedy on reklamuje ubrania…

Bartek: To jest spójne z nim cały czas.

Natalia: Jest to cały czas spójne. A jak ona mi dzisiaj reklamuje to, a jutro mi reklamuje to, mi to w ogóle… Nie wiem czy to komukolwiek sprzedaje, ale może widocznie musi komuś to sprzedawać, bo jednak firmy cały czas w to inwestują.

Bartek: Tak, ale Mr Vintage – jak już się go uczepiliśmy – nie tylko, głównie ubrania, ale też… On jest z Ponidzia. To taki region Polski, o którym nie miałem pojęcia że istnieje.

Natalia: Z czego?

Bartek: Ponidzie.

Natalia: Ponidzianie.

Bartek: No właśnie, ja nie wiedziałem, że istnieje…

Natalia: A gdzie to jest?

Bartek: Na południu Polski.

Natalia: Szok.

Bartek: Takie przedgórze trochę.

Natalia: Aha.

Bartek: I nie wiedziałem, że ten region istnieje. I on miał płatną współpracę. Właśnie z tym jakimś tam tym Ponidziem. Ale on stamtąd pochodzi.

Natalia: No to ma to sens.

Bartek: On tam mieszka i mówi: no ja tu jestem stąd, kocham ten region, zobaczcie, jakim jest piękne, a nieznany. No to mówię: o kurczę, fajnie, faktycznie jak będę gdzieś tam jechał, to na to Ponidzie zwrócę uwagę, że może warto coś tam zobaczyć. To była promocja regionu. Reklamował też hotel na przykład, który jest na tym Ponidziu swoją drogą, ale też jest to spójne z tym stylem życia, który on pokazuje, ale też taki normalny, naturalny sposób, że przyjechał, że byli fajni, uśmiechnięci ludzie, że można tutaj wypocząć, że jest mniej turystów, więc jest spokojniej, ciszej, można pójść na spacer do lasu czy czy nad rzekę. Czyli głównie ciuchy, ale nie tylko.

Natalia: Ale jest to spójne.

Bartek: Pasuje do siebie nawzajem, ale też bardzo pasuje do niego, nie, że to faktycznie musi być jakościowe, musi być też normalne, nie jakiś tam wyhype’owane strasznie.

Natalia: No ale jest to dalej spójne. On jakby je stamtąd, ma to sens, ma to sens i dobrze projektuje swój image, który pokazuje w internecie. No ale właśnie ktoś, wiesz, dzisiaj ci to, jutro e-peta, pojutrze… O jezu teraz te jednorazówki jak oni reklamują, to się przeżegnać tylko można.

Bartek: Dobra, czyli już tak. Wracając jeszcze do treści: pionowe video, posty nie, stories? Być może.

Natalia: Nie no, storiesy spoko.

Bartek: Coś jeszcze warto żeby robili? Znaczy wiadomo, że warto tylko video teraz na TikToka.

Natalia: Jak są live sprzedażowe, to panie z bezcłowego to… Ale sprzedają? Sprzedają. Dagmara z „Królowych Życia” non stop tak sprzedaje ciuchy za 1500 złotych. I co? Żyje. Jest królową życia. Nie jest to nasz target, ale… Podziwiam to, że ktoś to sprzedaje w sumie. O ile, no bo wiesz, co z tego, że ktoś ci napisze „biorę” jak ci przelewu nie zrobi? Jeszcze od „biorę” do przelewu to…

Bartek: To już ostatni wątek może. Mam taką znajomą, która jest z Białorusi i przyjechała do Polski i sprzedawała suknie ślubne. W Białorusi – pewnie powinniśmy powiedzieć – jest tak, że w ogóle nie jest potrzebny e-commerce, tylko jak ktoś coś sprzedaje, tu jest link, klikasz, masz coś a la PayU, płacisz. I przyjechała do Polski i to w ogóle tu nie działa: „w ogóle nie mam szans sprzedać, wysyłam link do płatności, a ktoś się pyta co to jest, poproszę link do sklepu.” I musieli zrobić sklep po to, żeby sprzedawać te suknie, bo w Polsce niestety stety mamy takie przyzwyczajenie. Musi być sklep internetowy – jak jest sklep, to znaczy, że to jest porządnie, a jak mi tu jakaś przypadkowa dziewczyna wysyła link do płatności…

Natalia: To ja się boję wtedy.

Bartek: No właśnie, to się boisz, bo nie ma regulaminu, nie ma polityki zwrotów, nie ma czegoś tam.

Natalia: No i za co płacę. Nie mam tego w koszyku. Sic!

Bartek: Natalia dziękuję Ci bardzo. Niezwykle ciekawa rozmowa. Myślę, że bardzo wartościowa.

Natalia: Też mam taką nadzieję.

Bartek: Też sympatyczna. Jeszcze z tego miejsca to zrobimy. Ja pozdrowię Anię, która mi bardzo miłe opinie napisała na temat tego podcastu, że ją motywuje i w trudnych chwilach życia marketera podnosi na duchu. Tak więc Ania – dla Ciebie! Dziękuję.

Natalia: Dziękuję.

ProjectUP - Agencja marketingowa dla e-commerce

Subskrybuj

Podcast

Wpisz swój adres e-mail poniżej, a otrzymasz od nas regularnie informacje o nowych odcinkach i wpisach na temat sprzedaży i marketingu B2B!